niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 24.

- Więc? - Zapytałam dziewczynę siedzącą naprzeciwko.
Szymon zaparzył nam herbaty i usiedliśmy wszyscy przy małym stoliku. Niko trzymał mnie za rękę i masował delikatnie kciukiem wierzch mojej dłoni. Byłam lekko spięta i bałam się co usłyszę od siostry.
- Pat, mów. - Szymon pogłaskał ją po ramieniu.
Patrycja wzięła głębszy oddech i popatrzyła na mnie niepewnie.
- Chodzi o mamę. - Zaczęła cicho.
- Tego się domyślam. - Chwyciłam w wolną dłoń kubek i zmoczyłam usta ciepłym płynem.
- Kazała mi się wynosić. - Odezwała się w końcu.
- Że co?!
Tego się nie spodziewałam na pewno. Patrycja zawsze była ulubienicą mamusi. Powód był prosty. Chciała trenować ujeżdżanie tak jak ona. Ja wolałam skoki, dlatego byłam "inna". Rok przed moją przeprowadzką do Rzeszowa Pati wyjechała z matką do Anglii. Tam moja rodzicielka znalazła odpowiedni w jej mniemaniu klub.
Bardzo to przeżyłam. Zawsze byłam ze starszą siostrą blisko, a nagle z dnia na dzień straciłyśmy jakikolwiek kontakt. Tak, Anna Drzyzga zabroniła nam się kontaktować. Smutne, prawda? Znienawidziła mnie, ponieważ zniszczyłam jej cudowną wizję dwóch córeczek ślepo powtarzających wszystko co robi. Wybrałam inną drogę i było to dla niej problemem. Postanowiła więc zostawić mnie i ojca w Polsce, a sama wyjechała.
Ze wspomnień wyrwał mnie głos siostry.
- Postawiłam się jej. Nie chciałam dłużej startować.
- Dlaczego? - Wtrącił Szymon.
- Nie wiem, przestało mnie to cieszyć. Ciągłe treningi, zero wolnego czasu. Wykonywanie jej poleceń. - Westchnęła. - Zresztą ujeżdżanie to chyba nie to. Nie zgrałam się z nowym koniem. Nie mam pojęcia. Chciałam tylko jeździć, bo to kocham, a ona skutecznie próbowała mnie podporządkować swoim planom.- Popatrzyła na niego smutno. - Kiedy się dowiedziała, powiedziała że ją zawiodłam, że już nie jestem jej córką. Kazała mi się spakować i wyjechać.
- Nie rozumiem jak tacy ludzie mogą mieć dzieci. - Mruknęłam.
- Zuza. - Skarcił mnie milczący do tej pory Niko.
- No co, taka prawda! Jaka matka się tak zachowuje?
- Nie wiem... - Odpowiedział po chwili.
- Ona ma rację. - Zwróciła się do niego Patrycja. - To nigdy nie była dobra matka. Zawsze musiałyśmy robić to co każe. Zresztą ojciec tak samo.
- A dlaczego przyjechałaś akurat do mnie? - Zmieniłam nieco temat.
- Bo tutaj mnie wysłała. - Zaśmiała się smutno. - Stwierdziła, że to idealne miejsce, że na pewno od razu się dogadamy. W końcu obie ją "nie kochamy". - W ostatnim zdaniu dało się wyczuć gorycz.
- Nie przejmuj się. - Podeszłam do niej. - Możesz zostać ile chcesz.
- Dziękuje, ale nie będzie to trwało długo. Chcę jechać do ojca.
- Jesteś pewna? - Zapytałam od razu. - Wiesz przecież jaki on jest...
- Wiem, ale tak postanowiłam.
- Dobrze. - Uśmiechnęłam się lekko i wyciągnęłam ku niej ręce. - Chodź tutaj.
Dziewczyna wstała i przytuliła mnie mocno.
- Tęskniłam za Tobą siostrzyczko. - Odezwała się drżącym głosem.
- Ja za Tobą też.

Jakąś godzinę później Niko oznajmił, że się zbiera. Miałam spędzić u niego kolejną noc, jednak w zaistniałej sytuacji wiedziałam, że muszę zostać w domu.
- Szkoda, że nie możesz do mnie jechać. - Powiedział Penchev, kiedy odprowadzałam go na dół.
- Jesteś duży, dasz radę. - Zaśmiałam się i przystanęłam na ostatnim stopniu schodów.
- Wolę dawać sobie radę z Tobą. - Mruknął przyciągając mnie do siebie bliżej.
- Oboje wiemy o co chodzi. - Szepnęłam mu wprost do ucha.
- Bo sama byś nie chciała. - Popatrzył mi w oczy.
- Może. - Uśmiechnęłam się i musnęłam delikatnie jego usta.
Jednak siatkarz nie byłby sobą, gdyby nie przedłużył i nie pogłębił pocałunku. Dopiero po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Dobranoc. - Pogłaskałam go delikatnie po policzku.
- Zobaczymy się jutro? - Zapytał z nadzieją.
- Jasne, przyjedź. - Uśmiechnęłam się.
- To dobranoc. - Skradł mi jeszcze buziaka i wyszedł.
Wróciłam na górę i dołączyłam do siedzącej na kanapie siostry.
- Fajny jest. - Odezwała się.
- Kto? - Nie wiedziałam o kogo jej chodzi.
- Ten Twój chłopak. Wpatrzony w Ciebie jak w obrazek. - Zaśmiała się.
- No fajny. - Przyznałam wesoła. - Oglądamy coś?
- Wybierz. - Rozsiadła się wygodnie.
Po skończonym seansie długo jeszcze rozmawiałyśmy. Pati opowiadała o czasie spędzonym w Anglii. O klubach, jeździe. O tym jak matka często kazała jej zmieniać konie. Ja opowiedziałam jej o Rzeszowie. O tym jak poznałam Niko. Na koniec wspomniałam o wypadku. Dziewczyna wystraszyła się i zdenerwowała, że nikt ją o tym nie poinformował.
Położyłyśmy się dopiero po 3 w nocy. Zmęczona dniem pełnym wrażeń od razu zasnęłam.

Kilka następnych dni upłynęło mi zdecydowanie zbyt szybko. W środę wróciłam do szkoły i próbowałam się jakoś przestawić. Jak się okazało przez stracony miesiąc klasa zrobiła dość dużo. Wiedziałam, że nadrabiania będzie dużo, jednak byłam zmotywowana i maturę chciałam zaliczyć jeszcze w tym roku. Nauczyciele proponowali, żebym poprosiła kogoś z klasy o pomoc, jednak nie chciałam tego na razie robić. Starałam się wszystko ogarniać sama.
Razem z Patrycją odwiedziłam też Fabiana. Kuzyn był w szoku widząc ją w Polsce. Dopiero, kiedy wszystko mu wytłumaczyła, zrozumiał dlaczego wróciła. Obiecał pomóc, cokolwiek byśmy potrzebowały.
Niestety Patrycja nie zgodziła zostać u mnie dłużej. Czym prędzej sprawdziła połączenia z Gdańskiem i już w niedzielę po obiedzie chciała jechać do domu. Nie udało mi się jej przekonać.
- Na pewno musisz jechać? - Wydukałam po raz setny stojąc na dworcu. Pociąg stał już na peronie gotowy do odjazdu.
- Tak. - Westchnęła.
- Może chociaż jutrzejszy mecz byś obejrzała? - Zapytał z nadzieją Fabian.
- O, popieram. - Wtrącił Niko.
- Nie no dajcie spokój. Podjęłam już decyzję.
- Ale odzywaj się. - Chwyciłam ją za rękę w chwili, w której rozległ się pierwszy gwizd.
- Obiecuje. - Przytuliła mnie i pocałowała w policzek.
Szybko pożegnała się także z resztą i w ostatniej chwili wskoczyła do pociągu. Staliśmy wszyscy jeszcze chwilę i machaliśmy w stronę znikającego za zakrętem pociągu.

Powrót do domu (a raczej mieszkania Pencheva) zajął nam niecałe 30 minut. Od razu rozsiadłam się na kanapie i wzięłam na kolana kota, który od wejście próbował zwrócić na siebie moją uwagę.
- Ty się nim w ogóle zajmujesz? - Zaśmiałam się patrząc na mruczącą kulkę.
- Zdarza się. - Usiadł obok i oparł głowę na moim ramieniu.
- Co jest? - Zapytałam widząc jego zamyśloną minę.
- Zmęczony jestem. - Ziewnął i przymknął oczy.
- Masz jeszcze dziś trening?
- Yhmmm. O 17. - Zerknęłam odruchowo na zegarek. Było kilka minut po 14.
- To się zdrzemnij. Trochę czasu jeszcze masz. - Zasugerowałam z uśmiechem.
- Okej, za chwilę.
- A teraz?
- Teraz siedzę z Tobą. - Mruknął i objął mnie w pasie.
- Możesz ze mną leżeć. - Zmierzwiłam mu krótkie włosy.
- To się skończy tylko w jeden sposób. - Uchylił jedno oko i spojrzał na mnie znacząco.
- Jesteś strasznie niewyżyty! - Parsknęłam śmiechem.
- Lubisz to. - Uśmiechnął się zadowolony.
Pokręciłam tylko głową i przewróciłam oczami. Siedzieliśmy dłuższą chwilę w ciszy. Cały czas głaskałam pochrapującego Tigera. Kiedy myślałam już, że siatkarz zasnął usłyszałam jego poważny głos.
- Mogę Cię o coś zapytać?
- Chyba tak... - Odwróciłam w jego stronę głowę.
- O co chodzi z Twoim ojcem? - Wydusił z siebie w końcu. - Kiedy leżałaś w śpiączce Szymon nie poinformował Twoich rodziców. Z mamą wszystko już jasne, ale nie rozumiem czemu Twój tata także nic nie wiedział. - Westchnął. - Fabian mówił mi, że uciekłaś z Gdańska właśnie z jego powodu. Dlaczego?
Spojrzałam mu prosto w oczy i zamyśliłam się. W mojej głowie pojawił się od razu obraz cudownego ojca, jakiego miałam w dzieciństwie. Człowieka, który był gotowy zrobić dla mnie dosłownie wszystko. Był moim wzorem, przyjacielem. Dzieliłam się z nim wszystkim. Wszystko to zepsuła matka. Zabiła w ojcu to co najlepsze. Zmienił się nie do poznania, mimo że nadal byłam jego ukochaną córką.
- Nie mogłam patrzeć na to, jak powoli zmienia się we wrak człowieka. - Odparłam smutno i odwróciłam wzrok.
- Nie rozumiem. - Przyjmujący usiadł i odwrócił mnie w swoją stronę. Zabrał mi także kota i przełożył go na fotel.
- Krótko po tym, jak matka wyjechała do Anglii, do taty przyszło pismo. Żądała rozwodu. - Zaczęłam po chwili. - Mimo tego jaka była, on kochał ją do szaleństwa. Złamała mu tym serce i on... On zaczął pić. Niedługo zajęło mu popadnięcie w nałóg. Ze świetnego mężczyzny stał się jego cieniem. Zaniedbał pracę, siebie. I mimo, że było to okropnie trudne wyjechałam. Nie chciałam tego oglądać. Zostawiam go. - Poczułam jak pod moimi powiekami zbierają się łzy
- Nie próbował Cię zatrzymać? - Zapytał Bułgar cicho.
- Powiedziałam mu, że może się odezwać dopiero kiedy upora się ze swoimi problemami.
- Nie odezwał się? - Popatrzyłam na jego twarz.
- Nadal tutaj jestem.
Zrozumiał co miałam na myśli. Bez słowa mocno mnie do siebie przytulił. Zamknęłam oczy i próbowałam zahamować cisnące się łzy. Chłopak uniósł mnie zwinnie i zaniósł do sypialni. Położył mnie delikatnie i otoczył szczelnie ramionami.

Następnego dnia Resovia miała zagrać pierwszy mecz w sezonie. Byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa. Czas w szkole dłużył mi się niemiłosiernie i z wielką ulgą udałam się w końcu do domu. Z Penchevem się dziś nie widziałam. Byliśmy umówieni, że zostanie u mnie dziś na noc. Wolny czas przed meczem wypełniłam nauką. W piątek czekało mnie zdanie biologii. Na szczęście miałam do nadrobienia jeden sprawdzian i to dość prosty, więc nie miałam się o co martwić.
Kilka minut po 19 zdałam sobie sprawę, że pora się zbierać. Biegałam po domu jak szalona i szukałam potrzebnych rzeczy. Spakowałam małą torebkę i udałam się pod prysznic. Zajął mi on jakieś 5 minut. Szybko się pomalowałam, przeczesałam włosy i ubrałam.


Na hali byłam przed 20. Zaparkowałam i czym predzej pobiegłam na trybuny. Czekała tam na mnie już Monika. Wspólnie oglądałyśmy starcie Resovii i Cuprum Lubina. Na szczęście mecz zakończył się w 4 setach wygraną Rzeszowa. Cieszyłyśmy się z tego z Moniką jak dzieci. Statuetkę MVP odebrał zasłużenie nasz złoty mistrz, Rafał Buszek.
Na chłopaków czekałyśmy przed halą. Dołączyli do nas po chwili z wielkimi bananami na twarzach.
- No i z czego się tak cieszycie? - Zapytała ze śmiechem Monia.
- Z waszego widoku oczywiście. - Odparł pewnie Penchev.
Fabian popatrzył na niego unosząc do góry jedną brew.
- Ja chce spać. - Zakomunikował po chwili i wsiadł do samochodu.
- Chociaż Tobie trafił się ten romantyczny. - Szepnęła mi do ucha przyjaciółka.
- Idź lepiej bo się księżniczka obrazi. - Zaśmiałam się.
- Pa. - Pomachała nam z uśmiechem i zniknęła we wnętrzu pojazdu.

...

Przepraszam, że dopiero dziś ale wczoraj miałam awarię małą w domu, a dziś byłam na Pierwszej Komunii u kuzynki i jakoś tak wyszło :/
Oddaje Wam 24, mimo że jakoś mi się nie podoba :(
Jakiś taki... Nwm
Martwi mnie też spadek wyświetleń :/ Mniej osób komentuje.
Czemu tak jest? Mam coś zmienić? Poprawić?
Czekam na sugestie.
Pozdrawiam ;*

~ DarkFace

10 komentarzy:

  1. świetny rozdział myślałam już że się nie doczekam
    pozdrawiam i do soboty

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział, już myślałam że się go nie doczekam ;) bardzo podoba mi się postać Niko, taki romantyk *_* Oby do soboty ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, szkoda, że następny dopiero w sobotę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Niko taki słodziak! Ta dziewczyna ma z nim niebo na ziemi. Z niecierpliwością czekamy do soboty. ;-) Pozdrawiam. :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny jest! Nie moge sie docxekac soboty i kolejnego rozdzialu! ;* pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dla mnie rozdział ok. Wreszcie wyjaśniło się dlaczego nikt z rodziny nie odwiedził jej w szpitaliu. I jeszcze ten opiekuńczy Niko...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeden z najlepszych blogów jakie czytałam. Naprawdę masz wielki talent. A tak sorki ze zapytam ale zmiana imienia kota Niko była zamierzona? Bo jego kot to Jacek. Nie pomyśl ze się czepiam tylko po prostu pytam z ciekawości .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam po prostu zielonego pojęcia jak się koteł nazywa :D Sama więc go nazwałam :D
      Ale Jacek brzmi słodko :P

      Usuń
    2. Mi tez sie podoba w koncu najlepszy przyjaciel mojej kotki wiec wiem z pierwszego zrodla ze to Jacek. I mam nadzieje ze nie pomyslalas ze sie czepiam bo blog i twoja tworczosc sa super ☺

      Usuń