czwartek, 21 września 2017

Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda, to no, zapraszam.
http://nieprzewidzianaprzyszlosc.blogspot.com/

sobota, 11 lipca 2015

Hej.

Matt Anderson i Wojtek Włodarczyk. Niezłe połączenie, prawda? :)
W każdym bądź razie zapraszam na nowe opowiadanie. Którego z bohaterów wybierze na końcu Dominika? Dowiesz się czytając :D
http://wyborylosu.blogspot.com/

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Zaproszenie.

Korzystając z okazji chciałabym zaprosić serdecznie na dwa nowe blogi mojego autorstwa.

Zbigniew Bartman i Emilia Komanowska ~ http://ukryci.blogspot.com/

Bracia Penchev i Viktoria Morawa ~ http://przeznaczony.blogspot.com/

oraz dwa już starsze

Fabian Drzyzga i Izabella Kowal ~ http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/

Andrzej Wrona i Joanna Włodarczyk ~ http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/

Trzymajcie się <3


~DF

niedziela, 14 czerwca 2015

Pożegnanie.

Chciałabym Was wszystkich strasznie przeprosić, ale nie umiem dalej pisać tego bloga. Naprawdę bym chciała, ale nie potrafię. Wiem, że jeżeli mimo wszystko go skończę, to nic nie wyjdzie tak jakbym chciała, a tego naprawdę nie chcę. Na początku był super pomysł, masa weny, a teraz.... nic. Zaczęłam pisać bloga o Fabianie, później o Wronie. Stworzyłam tam dwie zupełnie inne historie i pisanie tego o Niko, w którym wszystko jest pięknie i rzygajmy tęczą najzwyczajniej w świecie mi nie odpowiada...
Rozumiem, że wiele osób zawiodę. Siebie też zawiodłam, także nie przyjmujcie się. Możecie mnie znienawidzić i zrozumiem to, ale jest jak jest i taką, a nie inną decyzję podjęłam.
Zastanawiacie się pewnie, po co w ogóle to wszystko piszę? Pewna osoba (<3) zabiłaby mnie, gdybym przestała od tak pisać, bądź usunęła tą historię wyjaśnienia. Dlatego też skrobię do Was te kilka słów. Jest mi przykro, że muszę skończyć tak, a nie inaczej. Nie wiem, po prostu coś poszło mi tutaj nie tak i nie umiem dokończyć...
Przykro mi ogromnie, ponieważ był to mój pierwszy blog, jesteście pierwszymi, którzy polubili moją twórczość, a ja zostawiam Was w taki okrutny sposób...
Napiszcie teraz, co Wam się tutaj podobało, co nie, co mogę poprawić pisząc w przyszłości. Czekam na krytykę.
Wątpię, żeby kiedykolwiek przyszła chęć, aby bloga skończyć. Dlatego też, jeżeli chcecie podajcie do siebie jakiś kontakt i napiszę Wam jaki był plan na skończenie. Najlepiej, gdyby był to mail. Obiecuję, że się odezwę. Tylko tyle mogę dla Was zrobić i po raz już ostatni zapraszam na moje inne dzieła.
http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/ - Wrona
http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/ - Drzyzga

Trochę cierpiąca, mająca łzy w oczach i prosząca Was o wybaczenie,
DarkFace

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 25.

Na początku zapraszam na przywróconego Fabiana (http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/) i nowego Andrzeja (http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/).

...

Po meczu pierwszym kierunkiem był mój dom. Poprosiłam Szymona, aby zajął się Ghromem, w końcu jutro pojadę od razu do szkoły. Następnie udałam się do siebie i spakowałam książki, oraz odpowiednie rzeczy na jutro. Zahaczyłam o łazienkę, zebrałam kosmetyki i wcisnęłam wszystko do przygotowanej wcześniej torby. Postanowiłam zmienić także ubrania. Na zewnątrz znacznie się ochłodziło, nic więc dziwnego, że w samej koszulce Niko było mi zimno. Wyciągnęłam coś cieplejszego i szybko na siebie ubrałam.


Zgarnęłam szybko rzeczy i wybiegłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi i pognałam na dół przeskakując po dwa stopnie na raz. Najpierw podeszłam do płotu i poklepałam czekającego na mnie Ghroma. Ogier otarł się o mnie przyjaźnie łbem, a ja zmierzwiłam mu grzywkę. Zareagował standardowym prychnięciem i otrzepał głowę. Zaśmiałam się i wróciłam do czekającego w samochodzie Pencheva. Wyglądał na strasznie zamyślonego.
- Co jest? - Zapytałam rzucając torbę do tyłu.
- A tak się zastanawiam. - Odparł i przetarł oczy.
- Nad czym? - Zerknęłam na niego zapalając pojazd. Oparł głowę o oparcie i przymknął oczy.
- Jak długo jeszcze tak będzie. - Odparł po chwili.
- Nie do końca rozumiem. - Zaśmiałam się i skierowałam samochód w odpowiednią stronę.
- Nad tym, jak długo będziemy jeszcze krążyli między jednym, a drugim mieszkaniem. - Popatrzył na mnie.
- Coś sugerujesz? - Zapytałam powoli.
- No, a jak myślisz?
- Niko... - Zerknęłam na niego szybko. - To chyba za szybko.
- Wiem, wiem. - Opadł z powrotem na fotel i przymknął oczy. - Tak sobie po prostu rozmyślam.
- Powinieneś iść spać. - Zaśmiałam się.
- Yhmmm.

Po kilku minutach wchodziliśmy już do bloku, w którym mieszkał siatkarz. Widziałam, że jest bardzo zmęczony, bo szedł za mną powłócząc nogami. Nigdy nie widziałam go w takim stanie i muszę przyznać, że jego widok strasznie mnie bawił. Wsiedliśmy do windy. Siatkarz wcisnął odpowiedni guzik i odwrócił się w moją stronę. Stałam oparta o tylną ścianę i bawiłam się uchwytem torby. Niko popatrzył na mnie uważnie i przejechał wzrokiem po całym moim ciele. Wiedziałam co przyszło mu na myśl, toteż popatrzyłam mu wyzywająco w oczy i przygryzłam zalotnie wargę.
- Nie rób tak. - Mruknął przesuwając się bliżej.
- Ale jak? - Zapytałam słodko i zadarłam głowę, by widzieć jego oczy. Pojawił się w nich TEN błysk.
- Dobrze wiesz. - Przejechał kciukiem po mojej brodzie.
- W sensie, że tak? - Ponownie chwyciłam wargę zębami.
Chłopak zmrużył oczy i pokręcił głową. Nie czekając dłużej wpił się mocno w moje usta. Chętnie odpowiedziałam na pieszczotę i objęłam jego kark rękoma.Poczułam jak jego dłonie odnajdują moje pośladki i po chwili wisiałam w powietrzu. Niko trzymał mnie pewnie i przyciskał moje małe ciało do ściany. Bycie niskim ma jednak plusy. Każdy pocałunek kończył się mniej więcej w taki sposób.
Niestety takie momenty nigdy nie trwają długo. Drzwi rozsunęły się obwieszczając dojazd na odpowiednie piętro. Przyjmujący odsunął się ode mnie niechętnie i pociągnął za rękę w stronę wyjścia.
- Myślałam, że jesteś zmęczony. - Zaśmiałam się cicho.
- Na to zawsze mam siły. - Puścił mi oczko otwierając mieszkanie.
Z uśmiechem na ustach weszłam do środka i od razu wzięłam na ręce Tigera, który domagał się tego głośno miaucząc. Niko oznajmił, że idzie pod prysznic. Mijając mnie, skradł mi szybkiego buziaka.
Korzystając z tego, że zostałam sama skierowałam się w stronę kuchni. Byłam głodna i wiedziałam, że siatkarz na pewno także marzy o jedzeniu. Nie za bardzo wiedziałam co zrobić. Najpierw jednak nakarmiłam kocurka, który nie pozwał mi na żadną inną czynność. Chodził za mną krok w krok i przy każdej okazji ocierał się o moje nogi.
Zdecydowałam się w końcu na budyń czekoladowy. Podgrzałam mleko i wlałam do niego rozpuszczony wcześniej proszek. Kilka minut poświęciłam na dokładne mieszanie i w końcu wlałam zawartość garnka do dwóch miseczek. Mniejszej dla mnie i większej dla Pencheva. Faceci to jednak dużo jedzą.
Popatrzyłam na zegar wiszący na ścianie i zorientowałam się, że siatkarz siedzi już pod prysznicem ponad 20 minut. Zaniepokojona postanowiłam sprawdzić co z nim. Może zasnął.
Rozebrałam się więc i w samej bieliźnie weszłam cicho do łazienki. Pozbyłam się reszty bielizny i rozsunęłam drzwi kabiny. Lekko zdziwił mnie widok Pencheva siedzącego na ziemi. Nogi miał podciągnięte do góry, a czoło oparte o kolana. Szum wody zagłuszył dźwięk mojego przyjścia. Usiadłam obok niego powoli i oparłam się bokiem o jego ciało. Chłopak gwałtownie poderwał głowę, jednak kiedy zorientował się, że to ja z powrotem oparł ją o nogi.
- Co się stało? - Zapytałam cicho.
- Nic. - Objął mnie ramieniem i przycisnął mocniej do siebie.
- Niko...
- Naprawdę. - Zapewnił i pocałował mnie w skroń. Opuścił nogi na dół i skrzyżował je w kostkach. - Nic mi nie jest.
- I od tak siedzisz sobie pod prysznicem i myślisz? - Uniosłam twarz i zerknęłam na niego.
- No tak. - Uśmiechnał się lekko.
- Jasne. - Mruknęłam i wtuliłam twarz w jego ramię.
- Zastanawiam się... - Westchnął ciężko. - Jestem po prostu cholernie szczęśliwy. Mam Ciebie, robię to co kocham. I nie wiem dlaczego. Za co to wszystko? Zasłużyłem na to w ogóle? - Słuchałam uważnie każdego jego słowa i czułam jak moje serce zalewa ciepło. - Czasem mam wrażenie, że to tylko sen. Że obudzę się, a Ciebie nie będzie obok...
Oderwałam się od niego i przyjżałam się jego twarzy. Miał zaciśnięte oczy i lekko uchylone wargi. Był potwornie pociągający w tej chwili.
- Nie żartuj. - Zaczęłam w końcu i usiadłam okrakiem na jego kolanach. - Popatrz na mnie. - Chwyciłam jego twarz w dłonie. Chłopak posłusznie uchylił powieki. - Jesteś najlepszym co mnie spotkało w życiu. W tak krótkim czasie stałeś się najważniejszy i uwierz mi, też mam wrażenie, że to tylko piękny sen. Ale posłuchaj mnie uważnie. - Podciągnęłam się wyżej. - Kocham Cię i za nic w świecie Cię nie zostawię. Rozumiesz?
Na twarzy Niko z sekundy na sekundę pojawiał się większy uśmiech. Objął mnie i delikatnie pocałował.
- Też Cię kocham. - Odpowiedział poważnie. - I nigdzie Cię nie puszczę. Zwłaszcza teraz. - Zaakcentował ostatnie zdanie i przyciągnął mnie jeszcze bliżej.
Nie mogłam nad sobą dłużej panować i zaczęłam go namiętnie całować. Dłońmi błądziłam po jego ramionach. Siatkarz nie pozostał bierny. Rękoma jeździł po mojej tali. Jego samokontrola także nie trwała długo i już po chwili poczułam jak delikatnie się we mnie wsuwa.

O 7 obudził mnie natrętnie dzwoniący budzik. Zwlokłam się z łóżka tak, aby nie obudzić Pencheva i na palcach poszłam pod prysznic. Szybko się odświeżyłam i ubrałam przygotowany poprzedniego dnia zestaw.



Włosy spięłam w kucyk i zabrałam się za makijaż. Akurat kończyłam, kiedy dotarł do mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Wyszłam w celu otworzenia, jednak ubiegł mnie Niko. To co zobaczyłam wprawiło mnie w lekkie osłupienie. Mój chłopak przytulał do siebie jakąś blondynkę.
"Dziewczyna ze zdjęcia." Przemknęło mi przez myśl.
Po chwili oderwali się od siebie, a ja po raz pierwszy mogłam spojrzeć jej w twarz. Zachłysnęłam się powietrzem, widząc z kim mam do czynienia. To chyba jakiś dowcip. Niko uśmiechnął się do mnie słodko i odezwał się miękko.
- Kochanie, poznaj moją przyjaciółkę, Kar...
- My się znamy. - Przerwała mu blondynka, która poznała mnie dopiero teraz.
- Niestety. - Rzuciłam niechętnie i zacisnęłam zęby ze złości.
Lepszych przyjaciół już Penchev nie mógł mieć. To było pewne.

...

No i Karolinka wraca do nas w pełnym stylu :D
Jakoś nie mam dziś głowy do notki
Za błędy przepraszam

KOMENTUJCIE PROSZĘ

Buziaki ;*

~DarkFace

sobota, 16 maja 2015

Zawiadomienie.

Chciałabym Was tylko poinformować, że na czas bliżej nieokreślony muszę się z Wami pożegnać. Innymi słowy zawieszam tego bloga. Na pewno wrócę, na pewno jeszcze przed wakacjami, ale dokładnie nie wiem kiedy.
Także przepraszam i do zobaczenia kochani <3
Ps. Nie zabijcie mnie ;*

~ DarkFace

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 24.

- Więc? - Zapytałam dziewczynę siedzącą naprzeciwko.
Szymon zaparzył nam herbaty i usiedliśmy wszyscy przy małym stoliku. Niko trzymał mnie za rękę i masował delikatnie kciukiem wierzch mojej dłoni. Byłam lekko spięta i bałam się co usłyszę od siostry.
- Pat, mów. - Szymon pogłaskał ją po ramieniu.
Patrycja wzięła głębszy oddech i popatrzyła na mnie niepewnie.
- Chodzi o mamę. - Zaczęła cicho.
- Tego się domyślam. - Chwyciłam w wolną dłoń kubek i zmoczyłam usta ciepłym płynem.
- Kazała mi się wynosić. - Odezwała się w końcu.
- Że co?!
Tego się nie spodziewałam na pewno. Patrycja zawsze była ulubienicą mamusi. Powód był prosty. Chciała trenować ujeżdżanie tak jak ona. Ja wolałam skoki, dlatego byłam "inna". Rok przed moją przeprowadzką do Rzeszowa Pati wyjechała z matką do Anglii. Tam moja rodzicielka znalazła odpowiedni w jej mniemaniu klub.
Bardzo to przeżyłam. Zawsze byłam ze starszą siostrą blisko, a nagle z dnia na dzień straciłyśmy jakikolwiek kontakt. Tak, Anna Drzyzga zabroniła nam się kontaktować. Smutne, prawda? Znienawidziła mnie, ponieważ zniszczyłam jej cudowną wizję dwóch córeczek ślepo powtarzających wszystko co robi. Wybrałam inną drogę i było to dla niej problemem. Postanowiła więc zostawić mnie i ojca w Polsce, a sama wyjechała.
Ze wspomnień wyrwał mnie głos siostry.
- Postawiłam się jej. Nie chciałam dłużej startować.
- Dlaczego? - Wtrącił Szymon.
- Nie wiem, przestało mnie to cieszyć. Ciągłe treningi, zero wolnego czasu. Wykonywanie jej poleceń. - Westchnęła. - Zresztą ujeżdżanie to chyba nie to. Nie zgrałam się z nowym koniem. Nie mam pojęcia. Chciałam tylko jeździć, bo to kocham, a ona skutecznie próbowała mnie podporządkować swoim planom.- Popatrzyła na niego smutno. - Kiedy się dowiedziała, powiedziała że ją zawiodłam, że już nie jestem jej córką. Kazała mi się spakować i wyjechać.
- Nie rozumiem jak tacy ludzie mogą mieć dzieci. - Mruknęłam.
- Zuza. - Skarcił mnie milczący do tej pory Niko.
- No co, taka prawda! Jaka matka się tak zachowuje?
- Nie wiem... - Odpowiedział po chwili.
- Ona ma rację. - Zwróciła się do niego Patrycja. - To nigdy nie była dobra matka. Zawsze musiałyśmy robić to co każe. Zresztą ojciec tak samo.
- A dlaczego przyjechałaś akurat do mnie? - Zmieniłam nieco temat.
- Bo tutaj mnie wysłała. - Zaśmiała się smutno. - Stwierdziła, że to idealne miejsce, że na pewno od razu się dogadamy. W końcu obie ją "nie kochamy". - W ostatnim zdaniu dało się wyczuć gorycz.
- Nie przejmuj się. - Podeszłam do niej. - Możesz zostać ile chcesz.
- Dziękuje, ale nie będzie to trwało długo. Chcę jechać do ojca.
- Jesteś pewna? - Zapytałam od razu. - Wiesz przecież jaki on jest...
- Wiem, ale tak postanowiłam.
- Dobrze. - Uśmiechnęłam się lekko i wyciągnęłam ku niej ręce. - Chodź tutaj.
Dziewczyna wstała i przytuliła mnie mocno.
- Tęskniłam za Tobą siostrzyczko. - Odezwała się drżącym głosem.
- Ja za Tobą też.

Jakąś godzinę później Niko oznajmił, że się zbiera. Miałam spędzić u niego kolejną noc, jednak w zaistniałej sytuacji wiedziałam, że muszę zostać w domu.
- Szkoda, że nie możesz do mnie jechać. - Powiedział Penchev, kiedy odprowadzałam go na dół.
- Jesteś duży, dasz radę. - Zaśmiałam się i przystanęłam na ostatnim stopniu schodów.
- Wolę dawać sobie radę z Tobą. - Mruknął przyciągając mnie do siebie bliżej.
- Oboje wiemy o co chodzi. - Szepnęłam mu wprost do ucha.
- Bo sama byś nie chciała. - Popatrzył mi w oczy.
- Może. - Uśmiechnęłam się i musnęłam delikatnie jego usta.
Jednak siatkarz nie byłby sobą, gdyby nie przedłużył i nie pogłębił pocałunku. Dopiero po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Dobranoc. - Pogłaskałam go delikatnie po policzku.
- Zobaczymy się jutro? - Zapytał z nadzieją.
- Jasne, przyjedź. - Uśmiechnęłam się.
- To dobranoc. - Skradł mi jeszcze buziaka i wyszedł.
Wróciłam na górę i dołączyłam do siedzącej na kanapie siostry.
- Fajny jest. - Odezwała się.
- Kto? - Nie wiedziałam o kogo jej chodzi.
- Ten Twój chłopak. Wpatrzony w Ciebie jak w obrazek. - Zaśmiała się.
- No fajny. - Przyznałam wesoła. - Oglądamy coś?
- Wybierz. - Rozsiadła się wygodnie.
Po skończonym seansie długo jeszcze rozmawiałyśmy. Pati opowiadała o czasie spędzonym w Anglii. O klubach, jeździe. O tym jak matka często kazała jej zmieniać konie. Ja opowiedziałam jej o Rzeszowie. O tym jak poznałam Niko. Na koniec wspomniałam o wypadku. Dziewczyna wystraszyła się i zdenerwowała, że nikt ją o tym nie poinformował.
Położyłyśmy się dopiero po 3 w nocy. Zmęczona dniem pełnym wrażeń od razu zasnęłam.

Kilka następnych dni upłynęło mi zdecydowanie zbyt szybko. W środę wróciłam do szkoły i próbowałam się jakoś przestawić. Jak się okazało przez stracony miesiąc klasa zrobiła dość dużo. Wiedziałam, że nadrabiania będzie dużo, jednak byłam zmotywowana i maturę chciałam zaliczyć jeszcze w tym roku. Nauczyciele proponowali, żebym poprosiła kogoś z klasy o pomoc, jednak nie chciałam tego na razie robić. Starałam się wszystko ogarniać sama.
Razem z Patrycją odwiedziłam też Fabiana. Kuzyn był w szoku widząc ją w Polsce. Dopiero, kiedy wszystko mu wytłumaczyła, zrozumiał dlaczego wróciła. Obiecał pomóc, cokolwiek byśmy potrzebowały.
Niestety Patrycja nie zgodziła zostać u mnie dłużej. Czym prędzej sprawdziła połączenia z Gdańskiem i już w niedzielę po obiedzie chciała jechać do domu. Nie udało mi się jej przekonać.
- Na pewno musisz jechać? - Wydukałam po raz setny stojąc na dworcu. Pociąg stał już na peronie gotowy do odjazdu.
- Tak. - Westchnęła.
- Może chociaż jutrzejszy mecz byś obejrzała? - Zapytał z nadzieją Fabian.
- O, popieram. - Wtrącił Niko.
- Nie no dajcie spokój. Podjęłam już decyzję.
- Ale odzywaj się. - Chwyciłam ją za rękę w chwili, w której rozległ się pierwszy gwizd.
- Obiecuje. - Przytuliła mnie i pocałowała w policzek.
Szybko pożegnała się także z resztą i w ostatniej chwili wskoczyła do pociągu. Staliśmy wszyscy jeszcze chwilę i machaliśmy w stronę znikającego za zakrętem pociągu.

Powrót do domu (a raczej mieszkania Pencheva) zajął nam niecałe 30 minut. Od razu rozsiadłam się na kanapie i wzięłam na kolana kota, który od wejście próbował zwrócić na siebie moją uwagę.
- Ty się nim w ogóle zajmujesz? - Zaśmiałam się patrząc na mruczącą kulkę.
- Zdarza się. - Usiadł obok i oparł głowę na moim ramieniu.
- Co jest? - Zapytałam widząc jego zamyśloną minę.
- Zmęczony jestem. - Ziewnął i przymknął oczy.
- Masz jeszcze dziś trening?
- Yhmmm. O 17. - Zerknęłam odruchowo na zegarek. Było kilka minut po 14.
- To się zdrzemnij. Trochę czasu jeszcze masz. - Zasugerowałam z uśmiechem.
- Okej, za chwilę.
- A teraz?
- Teraz siedzę z Tobą. - Mruknął i objął mnie w pasie.
- Możesz ze mną leżeć. - Zmierzwiłam mu krótkie włosy.
- To się skończy tylko w jeden sposób. - Uchylił jedno oko i spojrzał na mnie znacząco.
- Jesteś strasznie niewyżyty! - Parsknęłam śmiechem.
- Lubisz to. - Uśmiechnął się zadowolony.
Pokręciłam tylko głową i przewróciłam oczami. Siedzieliśmy dłuższą chwilę w ciszy. Cały czas głaskałam pochrapującego Tigera. Kiedy myślałam już, że siatkarz zasnął usłyszałam jego poważny głos.
- Mogę Cię o coś zapytać?
- Chyba tak... - Odwróciłam w jego stronę głowę.
- O co chodzi z Twoim ojcem? - Wydusił z siebie w końcu. - Kiedy leżałaś w śpiączce Szymon nie poinformował Twoich rodziców. Z mamą wszystko już jasne, ale nie rozumiem czemu Twój tata także nic nie wiedział. - Westchnął. - Fabian mówił mi, że uciekłaś z Gdańska właśnie z jego powodu. Dlaczego?
Spojrzałam mu prosto w oczy i zamyśliłam się. W mojej głowie pojawił się od razu obraz cudownego ojca, jakiego miałam w dzieciństwie. Człowieka, który był gotowy zrobić dla mnie dosłownie wszystko. Był moim wzorem, przyjacielem. Dzieliłam się z nim wszystkim. Wszystko to zepsuła matka. Zabiła w ojcu to co najlepsze. Zmienił się nie do poznania, mimo że nadal byłam jego ukochaną córką.
- Nie mogłam patrzeć na to, jak powoli zmienia się we wrak człowieka. - Odparłam smutno i odwróciłam wzrok.
- Nie rozumiem. - Przyjmujący usiadł i odwrócił mnie w swoją stronę. Zabrał mi także kota i przełożył go na fotel.
- Krótko po tym, jak matka wyjechała do Anglii, do taty przyszło pismo. Żądała rozwodu. - Zaczęłam po chwili. - Mimo tego jaka była, on kochał ją do szaleństwa. Złamała mu tym serce i on... On zaczął pić. Niedługo zajęło mu popadnięcie w nałóg. Ze świetnego mężczyzny stał się jego cieniem. Zaniedbał pracę, siebie. I mimo, że było to okropnie trudne wyjechałam. Nie chciałam tego oglądać. Zostawiam go. - Poczułam jak pod moimi powiekami zbierają się łzy
- Nie próbował Cię zatrzymać? - Zapytał Bułgar cicho.
- Powiedziałam mu, że może się odezwać dopiero kiedy upora się ze swoimi problemami.
- Nie odezwał się? - Popatrzyłam na jego twarz.
- Nadal tutaj jestem.
Zrozumiał co miałam na myśli. Bez słowa mocno mnie do siebie przytulił. Zamknęłam oczy i próbowałam zahamować cisnące się łzy. Chłopak uniósł mnie zwinnie i zaniósł do sypialni. Położył mnie delikatnie i otoczył szczelnie ramionami.

Następnego dnia Resovia miała zagrać pierwszy mecz w sezonie. Byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa. Czas w szkole dłużył mi się niemiłosiernie i z wielką ulgą udałam się w końcu do domu. Z Penchevem się dziś nie widziałam. Byliśmy umówieni, że zostanie u mnie dziś na noc. Wolny czas przed meczem wypełniłam nauką. W piątek czekało mnie zdanie biologii. Na szczęście miałam do nadrobienia jeden sprawdzian i to dość prosty, więc nie miałam się o co martwić.
Kilka minut po 19 zdałam sobie sprawę, że pora się zbierać. Biegałam po domu jak szalona i szukałam potrzebnych rzeczy. Spakowałam małą torebkę i udałam się pod prysznic. Zajął mi on jakieś 5 minut. Szybko się pomalowałam, przeczesałam włosy i ubrałam.


Na hali byłam przed 20. Zaparkowałam i czym predzej pobiegłam na trybuny. Czekała tam na mnie już Monika. Wspólnie oglądałyśmy starcie Resovii i Cuprum Lubina. Na szczęście mecz zakończył się w 4 setach wygraną Rzeszowa. Cieszyłyśmy się z tego z Moniką jak dzieci. Statuetkę MVP odebrał zasłużenie nasz złoty mistrz, Rafał Buszek.
Na chłopaków czekałyśmy przed halą. Dołączyli do nas po chwili z wielkimi bananami na twarzach.
- No i z czego się tak cieszycie? - Zapytała ze śmiechem Monia.
- Z waszego widoku oczywiście. - Odparł pewnie Penchev.
Fabian popatrzył na niego unosząc do góry jedną brew.
- Ja chce spać. - Zakomunikował po chwili i wsiadł do samochodu.
- Chociaż Tobie trafił się ten romantyczny. - Szepnęła mi do ucha przyjaciółka.
- Idź lepiej bo się księżniczka obrazi. - Zaśmiałam się.
- Pa. - Pomachała nam z uśmiechem i zniknęła we wnętrzu pojazdu.

...

Przepraszam, że dopiero dziś ale wczoraj miałam awarię małą w domu, a dziś byłam na Pierwszej Komunii u kuzynki i jakoś tak wyszło :/
Oddaje Wam 24, mimo że jakoś mi się nie podoba :(
Jakiś taki... Nwm
Martwi mnie też spadek wyświetleń :/ Mniej osób komentuje.
Czemu tak jest? Mam coś zmienić? Poprawić?
Czekam na sugestie.
Pozdrawiam ;*

~ DarkFace