piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 2.

Oczami Nikolaya.


„No tak, zajęta. Mogłem się tego spodziewać.”
Popatrzyłem na chłopaka, który niewątpliwie coś dla niej znaczył. Uśmiechała się do niego słodko i mówiła niezwykle łagodnym tonem. Kiedy podeszła do niego i dała mu na pożegnanie buziaka, wszystko było już jasne.
„Okej szkoda. Penchev, jak zwykle masz szczęście.” Powiedziałem sam do siebie w myślach. Głosik w mojej głowie chichotał sarkastycznie.
Wyszliśmy z domu. Przyśpieszyłem kroku i otworzyłem Zuzie drzwi od samochodu Moniki.




Zdumiona popatrzyła na mnie. Posłałem jej delikatny uśmiech. Zmieszana odwróciła wzrok i wskoczyła szybko do środka.
„Jesteś tak nieśmiała, czy po prostu Cię ode mnie odpycha?” Zapytałem ją w myślach. „Zresztą, co za różnica.”
Wzruszyłem ramionami i usiadłem z przodu koło narzeczonej Fabiana. Westchnąłem głęboko i zapiąłem pasy.
Monika zerknęła najpierw na mnie, później na Zuzę. Parsknęła śmiechem, włączyła radio i ruszyła w stronę centrum.


Zuza.


Wbiłam się głęboko w fotel i zamknęłam oczy. Oparłam zrezygnowana głowę o siedzenie. Usłyszałam śmiech Moniki i po chwili ruszyliśmy.
Zerknęłam odruchowo w prawo i zobaczyłam brykającego Ghroma. Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się.
-Czyżby nasz król wracał do zdrowia? - Zapytała Monika zerkając w lusterko.
-Tak, miejmy nadzieję. Szymon mówił, że wygląda już lepiej, nie odciąża tej nogi. Dzisiejszy trening wyszedł całkiem całkiem.
-Noo, w końcu jakieś dobre wieści. Zdążycie na te zawody?
-Miejmy nadzieję. Mam jeszcze dwa tygodnie. Jak nie, wycofam się. Nie będę ryzykować. - Dziewczyna przytaknęła i skupiła się na drodze.
Odwróciłam wzrok i zauważyłam jak Niko zerka na konia. W jego oczach widziałam podziw i coś na kształt zdumienia.
Zauważył, że mu się przyglądam i od razu odwrócił się tyłem. Uniosłam tylko brwi.


Godzinę później.


Kawa minęła już w trochę lepszym nastroju. Trochę nawet żartowaliśmy. Oczywiście głównie mówiła Monika. Dziewczyna jest nie do zajechania. Potrafi gadać godzinami. Mi to bardzo pasowało i jak widziałam, naszemu towarzyszowi także.
Po jakimś czasie zaczęliśmy się zbierać na mecz. Jak się dowiedziałam, Penchev nie grał z powodu wczorajszej kontuzji. Musiał byś jednak wcześniej, aby zameldować się trenerowi. Pożegnał się i skierował się w stronę wyjścia. Zostałyśmy z Moniką same. Wiedziałam, że będzie mnie ciągnąć za język.
-Powiesz mi o co chodzi? Siedzicie tutaj oboje jak na jakimś kazaniu. Wydawało mi się, że go lubisz. - Skrzyżowała ręce na piersiach i odchyliła się na krześle.
-A jak Ty byś się zachowała, gdyby Twój ulubiony siatkarz siedział sobie u Ciebie w salonie, a Ty nic nie wiedząc wpadłabyś do niego w samej bieliźnie?! I to przy pierwszym spotkaniu... - „Okej zabrzmiało ostro, a w sumie to nie jej wina”
-No wiesz. Fabian nie raz widywał mnie w bieliźnie... Jak i również bez niej. - Poruszyła znacząco brwiami.
Popatrzyłam na to niesmacznie i wzdrygnęłam się teatralnie.
-Oszczędź mi proszę szczegółów. Wolę tego nie słuchać. - Potrząsnęłam głową i wstałam. - Idziemy?
-Tak, tak chodźmy. Chce jeszcze życzyć Fabianowi powodzenia. - Uśmiechnęła się na wspomnienie ukochanego. Byli szczęśliwi. Cieszyłam się z tego bardzo.
-Okej. Z kim w ogóle ten sparring? Nie powiedzieliście mi w końcu. - Zobaczyłam jak powstrzymuje  śmiech. Zatrzymałam się raptownie. - Monika?
-Oj no dowiesz się na miejscu. Nikt Cię tam przecież nie zje. - Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę parkingu.

Nie pytałam o więcej. Dowiem się na miejscu, bo znając ją słówkiem nie piśnie. 
Przypuszczałam jednak kogo będę musiała znosić przez najbliższe dni. Jednak wcale nie byłam tym zawiedziona.

*

Po 20 minutach zaparkowałyśmy na Podpromiu. Na szczęście byłyśmy jednymi z pierwszych. Nie lubiłam tłoku. Przepychanie się wśród tłumu nie należało do najlepszych zajęć.
W ciszy wysiadłyśmy z samochodu i skierowałyśmy się do wejścia. Zatrzymałyśmy się przy recepcji. Ochroniarz na nasz widok wstał.
-Witam Pani Moniko. - Uścisnął jej dłoń. Do mnie uśmiechnął się i skinął głową. Odwzajemniłam uśmiech. - Chce Pani, żebym narażał stanowisko w pracy i wpuścił Panią znowu na dół?
Monika zaśmiała się i oparła o wysokie biurko. Zaczęła szukać czegoś w torebce. Zaciekawiona podeszłam do niej bliżej. Podała ochroniarzowi mały przedmiot.
-Spokojnie Panie Marku, nie tym razem. Załatwiłam sobie identyfikator. - Dodała z błyskiem w oku. Ochroniarz zaśmiał się i oddał jej małą kartę.
-W takim razie zapraszam na dół. - Gestem ręki wskazał nam drzwi. Uśmiechnęłyśmy się wdzięcznie i od razu za nimi zniknęłyśmy.

*

Szybko zeszłyśmy na dół i już po chwili stanęłyśmy pod szatnią chłopaków. Usłyszałyśmy śmiechy i głośne krzyki.
-Chodź. - Monika pociągnęła mnie w stronę małej sali, na której siatkarze mieli pierwszy przedmeczowy trening. Kilku z nich nawet tam było.
Fabiana jednak nie zauważyłam. Był za to Penchev. Stał tyłem do nas i śmiał się z jakiegoś żartu Ignaczaka. Przewróciłam oczami. Tego to humor nigdy nie opuszczał.
-Idę do Kowala. O coś chciał zapytać. - Kiwnęłam głową słysząc słowa Moni. - Idź do Krzyśka, mówił że ostatnio nie miałaś dla niego czasu. Był zawiedziony. - Zaśmiała się, a ja prychnęłam.
Ignaczaka znałam od dawna. W sumie od urodzenia. Przyjaźnił się z tatą. Nic więc dziwnego, że traktowałam go jak wujka. Nie czekałam więc długo i od razu skierowałam się w stronę Resoviaków. Byłam już kilka kroków od chłopaków, kiedy w końcu mnie dostrzegli. Penchev wyglądał na zdziwionego. Za to libero? Uśmiechnął się od ucha do i od razu wyciągnął do mnie ręce.
-Nooo, jakaż miła niespodzianka. W końcu przypomniałaś sobie o staruszku? Oj nie ładnie, nie ładnie! - Parsknęłam śmiechem i przytuliłam go.
-Oj Panie Krzyśku, to był błąd. Nie miałam okazji śmiać się z Pańskich żartów. Obiecuje, więcej się to nie powtórzy. - Uśmiechnięty Ignaczak zamknął mnie w uścisku. Zaraz jednak puścił. I dobrze, jeszcze by mnie udusił.
-Zuzaaa. Błagam Cię! Krzysiek, Igła. Mów jak chcesz, byle nie PAN! - Libero udawał oburzonego. -O właśnie, nie poznałaś chyba jeszcze naszego przyjmującego. - Spoglądnął przy tym na Nikolaya.
-Mieliśmy już się okazję poznać. - Penchev puścił mi oczko, a ja wytrzeszczyłam lekko oczy i poczułam jak się rumienię. Od razu spuściłam wzrok. - Pożegnam się już. Igła, powodzenia. - Poklepał Krzyśka po ramieniu i odszedł.
-Kochana, czy Ty chcesz mi może coś powiedzieć? Aż tak długo to się chyba nie widzieliśmy, co? - Założył ręce na piersi i uniósł znacząco brew.
Przewróciłam oczami. Od dawna chciał mnie z kimś zeswatać, jednak z nikim mu się nie udało. Większość siatkarzy było już zajętych, przynajmniej ci, których uważał za odpowiednich. A z nikim innym według niego być nie powinnam.
-Się Pan nie martwi, w razie czego dam znać. Poznaliśmy się dziś. - Oszczędziłam mu szczegółów naszego spotkania. Bałam się, że mogłoby to dotrzeć do nieodpowiednich osób. Mimo wieku, libero był bardzo gadatliwy i zachowywał się czasem jak małolat. Pewnie też się tak czuł.
-Tak, tak. Zawszę się tak mówi, a potem taki jak ja dowiaduje się na końcu. - Zaśmiałam się. - No ale znikaj już. Widzę, że Twój kuzyn idzie. Znowu mi nagada, że Cię demoralizuje. - Udawał zasmuconego. Przytulił mnie ponownie i już biegł do Kowala, który akurat go zawołał.   
-Powodzenia! - Krzyknęłam jeszcze w jego plecy. Odwrócił się i posłał mi uśmiech.
Nie wiedząc za bardzo co mam robić poszłam w stronę Moniki i Fabiana. Para czule się obejmowała. Czas im troszkę poprzeszkadzać. Uśmiechnęłam się na tą myśl. Bywałam czasem wredna.

*

Tak jak się spodziewałam, przeciwnikami Resovi w sparringu okazała się Skra. Ucieszyłam się jak mała dziewczyna i od razu pomachałam dwóm wielkoludom, którzy szczerzyli się do mnie jak idioci. Najbliższe dni zapowiadały się ciekawie.
Mecz był bardzo wyrównany, ostatecznie jednak wygrała Sovia. 3:2, wygrali dwoma punktami. No ale tak to już jest, kiedy spotykają się dwie tak wyrównane drużyny. Nikt jednak wynikiem się nie przejmował. To tylko przyjazne spotkanie.
Wstałyśmy z Moniką z miejsc i ze strefy kibica skierowałyśmy się od razu na przejście na boisko. Dziewczyna okazała identyfikator i od razu otoczył nas tłum szkoleniowców, siatkarzy i oczywiście fanów czekających na autografy oraz zdjęcia.
-Monika, idę do ubikacji. Zaraz wracam. - Dziewczyna pokiwała głową i uśmiechnęła się promiennie, kiedy zauważyła w końcu Drzyzgę. Od razu do niego pobiegła.
Przepchałam się przez tłum i skręciłam w mały korytarz prowadzący do szatni. Po drodzę były toalety. Skorzystałam szybko i skierowałam się znowu w stronę boiska. Nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi usta i ciągnie w boczny korytarz. Krzyknęłam, lecz dźwięk został stłumiony przez wielką rękę trzymającą moją twarz. „Zaraz, zaraz. Wielką? No nie, uduszę...”
W końcu zostałam odstawiona pod ścianą i momentalnie się odwróciłam. Przed sobą zobaczyłam dwóch wysokich facetów.
-Andrzeju, popatrz jaki smakowity kąsek nam się trafił. Chyba mamy szczęście!
-Ależ Karolu, my zawsze mamy szczęście. Miło nam powitać piękną koleżankę!
Popatrzyłam na Kłosa i Wronę z politowaniem. Rozumiem, że trochę się nie widzieliśmy, ale żeby porywać mnie w jakiś ciemny korytarz, żeby się przywitać? No przegięcie.
-Mówił Wam już ktoś, że macie z głowami? - Oparłam się o ścianę i uśmiechnęłam do chłopaków.
-Noo coś nam się o uszy obiło. - Odpowiedział mi ze śmiechem Andrzej.
Rzucili się na mnie i nie pozostało mi nic innego jak odwzajemnić uścisk. W końcu wypuścili mnie i złapałam głęboko oddech.
-Kiedyś mnie udusicie. - Wysapałam kładąc dłonie na kolanach.
-Nie bój nic. Tego w planach chyba jeszcze nie mamy. - Zerknął na Wronę, a ten z poważną miną pokiwał mu głową na znak, że ma rację. Zaśmiałam się widząc jego minę. - Chodźmy, bo Fabian pomyśli, że Cię tu gwałcimy. A tego byśmy nie chcieli. - Pociągnął mnie za rękę i po chwili znaleźliśmy się na hali.
-Spotkamy się później. Pa! - Pomachałam im i odszukałam wzrokiem kuzyna. Stał kawałek dalej i udzielał jakiegoś wywiadu.
Wiedziałam, że skoro chłopaki przyjechali to spędzę noc w domu Drzyzgi. Szykowała się imprezka, skoro siatkarze mieli dwa dni wolnego. Skra wracała do Bełchatowa dopiero jutro wieczorem, więc przed 4 szaleństwo się nie skończy. Wyciągnęłam telefon i wysłałam Szymonowi szybkiego sms-a, że będę dopiero jutro i żeby się nie martwił. Odpisał od razu. Zadowolona schowałam komórkę i pobiegłam do Fabiana.

...

Huhu, wiem, troszkę mieszam, ale teraz już chyba będzie okej :)

No i mała prośba. Podoba się Wam? Udostępniajcie dalej! Polecajcie znajomym!
Blogi bez fanów nie mają przyszłości :)

~ DarkFace

2 komentarze:

  1. Oo podoba mi się tutaj :D Wybacz że dopiero teraz, ale cóż... nie mam za bardzo czasu na bloga ;/ Jestem ciekawa jak rozwinie się sytuacja z Penchevem, bo pierwsze spotkanie z Zuzą było..hmm... nietypowe :D No i jest jeszcze Szymon, którego mi szkoda ;/ Być zakochanym w przyjaciółce, kóre tego nie odwzajemnia jest bardziej , niż beznadziejne. Ale powinien być szczęśliwy, kiedy ona jest ;)
    Możesz informować mnie o nowościach w komentarzach pod moimi najnowszymi rozdziałami? Bo już nawet nie zerkam do SPAMU ;/ Z góry dziękuję!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz ;)
      Rozdziały postaram się dodawać codziennie wieczorem, chyba, że coś mi wypadnie :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń