sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 3.

Uradowana wskoczyłam Fabianowi na plecy. Zdziwiony  odwrócił głowę, żeby sprawdzić któż się na nim usadowił. Nie był zaskoczony moim widokiem. Jako mała dziewczynka uwielbiałam go wykorzystywać i prosiłam, żeby mnie tak nosił.
-Cześć mała. - Zaśmiał się i pokręcił głową. Rozumiem że moje 1,60 to nie za dużo, no ale to on jest taki wielki.
-Gratuluję! - Ucałowałam go w policzek i od razu zeskoczyłam na ziemie. Skrzywiłam twarz. - Fuj, jesteś cały mokry! - Krzyknęłam z wyrzutem i otarłam usta.
-Trzeba było poczekać aż się umyję, a nie że narzekasz teraz. - Chwycił mnie w pasie i wytarł głowę w moje ramię.
-Fabian! Idioto zostaw mnie! - Wyrwałam mu się i popatrzyłam na niego wściekła. - No wiesz!
To tylko go zmotywowało. Przytulił mnie mocno i zostawił na moich ubraniach wilgotną plamę. Tego już było za dużo. Nie cierpiałam kiedy tak robił
Kuzyn pękał ze śmiechu widząc moją minę. Nic nie mówiąc odwróciłam się i skierowałam do wyjścia. Słyszałam jeszcze jego krzyki, ale nic sobie z nich nie zrobiłam. Wyszłam z hali i od razu skierowałam się do domu. „Pieprzyć tą imprezę.”


*

Na miejsce dotarłam po 40 minutach. Pewnie zajęłoby to dłużej, ale w środku cała się gotowałam. Przechodząc koło pastwiska postanowiłam zamknąć Ghroma na noc. Robiło się ciemno. Popatrzyłam na zegarek. 21 30. Niezły czas.

Weszłam więc na padok i podeszłam do małej stajni. Pogłaskałam po głowie gniadą Sasankę, konia Szymona.




Klacz od razu zaczęła mnie wąchać, czy przypadkiem nie mam jakichś marchewek. Poklepałam ją po policzku. Była tej samej rasy co mój wariat, z tym że ciut starsza. Ghrom miał 5 lat, a ona 7.
Gwizdnęłam i po chwili kary ogier był przy mnie. Prychnął i od razu zaczął się łasić.
-O nie mój drogi, spadaj spać. - Chwyciłam go za kantar i naprowadziłam na drzwiczki. Poklepałam lekko po zadzie. Koń posłusznie wszedł do boksu, więc zamknęłam za nim. Pogłaskałam go i powoli skierowałam się w stronę domu.
Na podjeździe zobaczyłam nieznajomy samochód.




„Czyżby Szymon miał gości?”
 Moje rozmyślania nie trwały jednak długo, bo z pojazdy wyszedł nie kto inny jak Nikolay. Stanęłam jak wryta. Widząc to zaśmiał się cicho. Na mojej twarzy znowu pojawiał się delikatny rumieniec. „Cholera, czemu tak reaguje?”
Chłopak podszedł do mnie i stanął w pewnej odległości.
-Co tutaj robisz? - Zapytałam nieśmiało i popatrzyłam na niego.
-Fabian mnie wysłał, bo stwierdził, że zapewne będziesz chciała opuścić imprezę. Nie wiem o co Wam poszło, ale mam Cię przywieźć. - Patrzył na mnie lekko przekrzywiając głowę. Cholernie przystojnie tak wyglądał.
-Nie mam zamiaru go słuchać. - Ruszyłam w stronę drzwi.
Chłopak chwycił mnie jednak i odwrócił w swoją stronę. Spojrzałam na niego i uniosłam brwi.
- Monika powiedziała, że jak do 22 30 nie przywiozę Cię do nich, to sama wpakuje Cię do samochodu i dostarczy na miejsce. - Widać było, że jest lekkio zmieszany. Parsknęłam śmiechem słysząc jego słowa. Dziewczyna naprawdę była do tego zdolna.
"W sumie dlaczego miałabym nie jechać? Tego idiotę mogę ignorować."
Przewróciłam oczami i westchnęłam. Popatrzyłam Penchevowi w oczy i uśmiechnęłam się delikatnie.
-W takim razie poczekaj. Pójdę się przebrać i możemy jechać. Okej? - Niko kiwnął głową i także posłał mi uśmiech.
Poczułam ciepło na policzkach więc otrząsnęłam się i pobiegłam szybko do domu.
"Co się ze mną do cholery dzieje?! Jestem nieśmiała w stosunku do nowo poznanych osób, ale to już przegięcie! O co chodzi?! " Krzyczałam do siebie w myślach. Nie miałam na to jednak czasu. Weszłam do domu i po cichu skierowałam się na górę. Nie chciałam obudzić Szymona.
W mieszkaniu zrzuciłam z siebie ciuchy i wyciągnęłam z szafy coś odpowiedniego na nocne szaleństwo.




Zerknęłam w lustro i uśmiechnęłam się. Rozpuściłam włosy, które falami opadły na plecy. Popsikałam się jeszcze delikatnymi perfumami i byłam gotowa. Spakowałam do małej torby coś na jutro i wyszłam. Cichutko zeszłam po schodach i zamknęłam drzwi. Dopiero za nimi ubrałam szpilki i stukając obcasami skierowałam się w stronę samochodu przyjmującego.  


Oczami Niko.


Po 10 minutach dołączyła do mnie Zuza. Wyglądała... Genialnie. Piękna, prosta na pozór sukienka podkreślała tylko jej cudne ciało. Buty wydłużały zgrabne nogi, chociaż i tak była dużo niższa. Ma się te prawie 2 metry.
"Weź się w garść Penchev."
Zapięła pasy i zerknęła na mnie.
- To jedziemy? - Wyszeptała zmieszana. Skinąłem tylko głową.
Otrząsnąłem się i od razu odpaliłem pojazd. Ruszyłem szybko. Samochód pomknął po podjeździe i wyskoczył na jezdnię. Zakręciłem ostro i skierowałem się w stronę centrum. Do celu mieliśmy jakieś 30 minut jazdy. Spokojnie zdążymy dojechać, zanim Monika postanowi mnie udusić i sama wyruszy po przyjaciółkę. 
Znów zerknąłem na śliczną dziewczynę obok. Patrzyła za okno, więc nie widziałem jej twarzy. Zastanawiałem się o czym myśli. Nie odważyłem się jednak zapytać. 


Perspektywa Zuzki. 


Siedziałam cicho w pojeździe i wpatrywałam się w okno. Starałam się powoli oddychać i uspokoić. Nie za bardzo mi się to udawało. W całym wnętrzu pachniało perfumami siatkarza.
"Nie dość, że przystojny to musi używać takich genialnych perfum? No za co to..."
Poprawiłam włosy, które sięgały mi już do pasa. Lekkie fale, którymi opadały przypadły mi do gustu.
"Powinnam je tak układać." Przemknęło mi przez myśl.

Droga do domu kuzyna nie trwała długo. Widać było, że jego przyjaciel lubił szybką jazdę. Chwilami nawet obawiałam się, czy dotrę w jednym kawałku, na szczęście udało się. 
Wyszłam powoli z samochodu. Nie chciałam się zabić w szpilkach, a wybrałam na dzisiejszy wieczór naprawdę wysokie. 
- Musieli wykładać ścieżkę tak krzywą kostką? - Mruknęłam pod nosem.
Chwiejnie skierowałam się w stronę drzwi. Nagle obok mnie pojawił się Nikolay. Zerknął na mnie ze śmiechem i podał mi ramię.
- Chwyć się lepiej, bo zaraz bliżej poznasz te kamienie. - Zerknęłam na chłopaka i zauważyłam, że mi się przygląda. Zrobiłam jak prosił i włożyłam dłoń pod jego ramię. 
- Dzięki. 
Z jego pomocą dotarliśmy pod dom. Zza drzwi było już słychać głośną muzykę. Weszliśmy bez pukania. Głośne dźwięki dobiegały z salonu. Niko popatrzył na mnie, chciał się upewnić, że na pewno pójdę dalej. 
- Idź już do nich, ja zostawię tylko rzeczy w pokoju. - Musiałam mówić głośno, bo wszystko zagłuszały hity puszczane zapewne przez gospodarza.
- Tylko przyjdź, jak nie to za 5 minut idę Cię szukać. - Pogroził mi palcem i skierował się korytarzem do znajomych. 
Pokręciłam głową i poszłam na górę, do mojego pokoju. Zaraz po przeprowadzce do Rzeszowa mieszkałam u kuzyna. Dostałam tutaj wtedy  mały pokoik. Nic szczególnego, ale mi się podobało. 
Wrzuciłam torbę do szafy. Popatrzyłam przelotnie na duże łóżko. Uwielbiałam je.
Otworzyłam jeszcze drzwi na duży balkon. Odetchnęłam rześkim powietrzem i poszłam się bawić.


...


Takie trochę nudne, wiem. 
Teraz akcja się rozkręci :D Impreza szaleństwo przez Zuzą i Niko!
Kolejny rozdział dodam dziś wieczorem :)

KOMENTUJCIE I UDOSTĘPNIAJCIE 

~ DarkFace


2 komentarze:

  1. No no niezle.
    Jak zakochane maluszki ;)
    Ciekawe ktore z nich zrobi pierwszy krok ;)
    Takze czekam na dalszy ciag :*
    Pozdrawiam. ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero początek, a tu już Zuza z kuzynem się kłóci, oj nieładnie :D Hmm, akurat Niko po nią wysłali..przypadek? Nie sądzę! Oby tak dalej, muszą się przecież lepiej poznać! Na razie to taaaacy zawstydzeni w swoim towarzystwie, o Boziu :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń