Ciemność.
Ciemność mnie otacza. W ciemności dryfuję.
Ile
to już trwa? Nie mam pojęcia.
Słyszałam
głosy przyjaciół, słyszałam JEGO głos.
Potem
już nic, cisza. Tylko ona mnie otacza, jest moją towarzyszką.
Wiecznością, w której trwam i z której nie potrafię się wyrwać.
Próbowałam,
naprawdę próbowałam.
Ale
powieki są za ciężkie, nie mogę ich otworzyć. Ważą tak dużo...
Dociera
do mnie głos Szymona, słucham uważnie tego co mówi.
I
nagle jedno zdanie, które wszystko zmienia. Te kilka słów, które
docierają do głębi mego umysłu.
„Fabian
zagra jutro w półfinale mistrzostw.”
Jak
długo już tak leże, jak długo to wszystko trwa?!
Krzyczę,
jestem sama, nikt nie reaguje. Nikt nie rozumie. Nikt nie usłyszy,
nie pomoże, nie uwolni. Jestem sama...
Muszę
to skończyć. MUSZĘ, MUSZĘ, MUSZĘ!
WALCZ!
Walcz i się nie poddawaj.
Motywuję
samą siebie.
Czy
tylko to już mi pozostało?
Walczę
ze swoim ciałem. Kolejna przegrana bitwa. Kolejny raz odpłynę ze
świadomością, że nic się nie zmieniło.
Zaraz,
zmieniło. Minęło tyle czasu...
Czy
jestem w śpiączce? A może umarłam i to złudzenie?
Albo
sen, och pragnę, aby to był sen!
Zresztą,
czy to ma jakieś znaczenie? Czy cokolwiek ma jeszcze znaczenie?
Tyle
pytań... Brak odpowiedzi... Tylko cisza... Cisza i ciemność.
Kolejne
starcie będzie inne.
MUSI!
Przegrywałam
bitwy, ale wygram wojnę.
Obudzę
się. Obudzę i zaśmieję się nieszczęściu w twarz.
Czy
cokolwiek mnie jeszcze przerazi?
Chyba
tylko świadomość, że mogę wrócić do tej pustki.
Panika.
Nagle panika wypełniła mnie po brzegi.
Muszę
walczyć! Po prostu muszę! Ale...
Brak
mi sił...
Ciemność
mnie wciąga, nie chcę się poddać, ale nie mogę już walczyć.
Jestem
słaba... Tak słaba...
Znowu
to samo, spadam...
Szybuje
w dół, szybko i bezboleśnie.
Poddałam
się...
Znowu.
Perspektywa
Szymona.
Cholerny
budzik, zapomniałem go wyłączyć. Popatrzyłem na zegar. 7.30,
chyba czas nakarmić konie.
Zwlokłem
się z łóżka i poczłapałem do stajni. Na szczęście pasza była
przygotowana już od wczoraj. Napełniłem więc dwa wiadra
odpowiednią ilością i zaniosłem koniom. Zaczęły pałaszować
posiłek z wyraźnym zadowoleniem.
Oparłem
się o drzwiczki od boksu Ghroma. Ogier od wypadku Zuzy był inny.
Wyglądał jakby cały czas na kogoś czekał. Ale czy można się
temu dziwić?
Przez
pierwsze kilka dni przybiegał, kiedy tylko ktoś zbliżył się do
ogrodzenia. Szukał swojej Pani. Niestety za każdym razem odchodził
ze zwieszoną głową. Nie dane mu było zobaczyć swojej ukochanej
właścicielki.
Zmienił
się. Zawsze pełen energii, teraz był osowiały, cichy. W stajni
stał spokojnie, na pastwisku nie brykał. Cały jego charakterek
jakby wyparował. Została tylko pustka po utraconej przyjaciółce.
Mimo tego czekał. Tak jak ja...
Otrząsnąłem
się z ponurych myśli i wróciłem do domu. Wziąłem szybki
prysznic i założyłem coś luźniejszego. Cały dzień miałem dla
siebie. Zero znajomych, brak denerwujących dziewczyn czyhających
tylko na chwilę Twojej słabości.
Laptopa
nawet nie zamierzałem włączać. Nie chciałem rozmawiać z Moniką.
Od razu zauważyłaby moje dziwne zachowanie.
Większość
dnia przeleżałem. Dopiero pod wieczór zebrałem się do życia i
pojechałem do szpitala.
Punktualnie
o 19 zameldowałem się pod pokojem Zuzy. Uchyliłem drzwi i
zobaczyłem, że w środku jest lekarz. Uśmiechnął się na mój
widok i pokiwał, abym wszedł.
Zamknąłem
za sobą drzwi i przywitałem się z mężczyzną.
-
Dzień dobry. - Uścisnąłem mu dłoń.
-
Witam. Dziś widzę później. - Uniósł wzrok znad wypisywanych
kard.
-
A no widzi Pan... - Nie dokończyłem.
-
Może przejdziemy na Ty? Znamy się już długo, a aż taka różnica
wieku nas nie dzieli. - Posłał mi ciepły uśmiech i podał dłoń.
- Tomek
- Szymon. -
Odwzajemniłem uśmiech.
- Więc o co chodzi? - Odłożył papiery na szafkę i oparł się dłonią o poręcz łóżka.
- Dziś jest mecz. Półfinał mistrzostw świata. - Zacząłem niepewnie. - I gra Fabian.
- No tak. - Odparł powoli. - Kuzyn pacjentki, o ile się nie mylę.
- Tak. - Westchnąłem. - Chciałbym go obejrzeć tutaj. Przy niej. - Kiwnąłem w kierunku nieprzytomnej dziewczyny.
- Nie chcesz żeby cokolwiek ją ominęło, prawda? - Pokręcił w zamyśleniu głową, a ja czekałem niecierpliwie na odpowiedź. - Sam nie wiem.
- Proszę, to dla mnie bardzo ważne.
- Dobrze, ale nikomu ani słówka. Będę pilnował, żeby nikt tutaj nie zaglądał. Ale jeden warunek. - Z entuzjazmem pokiwałem głową. - Nie za głośno.
- Tak jest! - Zaśmialiśmy się obaj. Mężczyzna skierował się do drzwi. - Dziękuje, to wiele dla mnie znaczy.
- Nie ma sprawy. - Rzucił przez ramię i wyszedł.
Usiadłem obok Zuzy i uśmiechnąłem się sam do siebie. Chociaż jedno udało się osiągnąć.
Zerknąłem na dziewczynę. Nic nie uległo zmianie. Nachyliłem się nad nią.
- Gdybyś tylko mogła tu być.
Zamknąłem oczy i oparłem czoło o brzeg łóżka.
- Więc o co chodzi? - Odłożył papiery na szafkę i oparł się dłonią o poręcz łóżka.
- Dziś jest mecz. Półfinał mistrzostw świata. - Zacząłem niepewnie. - I gra Fabian.
- No tak. - Odparł powoli. - Kuzyn pacjentki, o ile się nie mylę.
- Tak. - Westchnąłem. - Chciałbym go obejrzeć tutaj. Przy niej. - Kiwnąłem w kierunku nieprzytomnej dziewczyny.
- Nie chcesz żeby cokolwiek ją ominęło, prawda? - Pokręcił w zamyśleniu głową, a ja czekałem niecierpliwie na odpowiedź. - Sam nie wiem.
- Proszę, to dla mnie bardzo ważne.
- Dobrze, ale nikomu ani słówka. Będę pilnował, żeby nikt tutaj nie zaglądał. Ale jeden warunek. - Z entuzjazmem pokiwałem głową. - Nie za głośno.
- Tak jest! - Zaśmialiśmy się obaj. Mężczyzna skierował się do drzwi. - Dziękuje, to wiele dla mnie znaczy.
- Nie ma sprawy. - Rzucił przez ramię i wyszedł.
Usiadłem obok Zuzy i uśmiechnąłem się sam do siebie. Chociaż jedno udało się osiągnąć.
Zerknąłem na dziewczynę. Nic nie uległo zmianie. Nachyliłem się nad nią.
- Gdybyś tylko mogła tu być.
Zamknąłem oczy i oparłem czoło o brzeg łóżka.
Mecz zaczął się o
20.15. Nie szło tak gładko, mimo to wierzyłem w wygraną.
Siatkarze walczyli o każdą piłkę i widać było jaki wysiłek wkładali w grę. Niemcy byli mocni, co do tego nie było wątpliwości. Obie drużyny popełniały błędy, grały złe i dobre akcje. Krótko mówiąc, było na co popatrzeć.
Koniec trzeciego seta. Wynik, 2:1 dla Polski.
- Oby ostatni. - Mruknąłem do siebie.
Zaczęliśmy bardzo dobrze. Chyba nigdy tak mocno nie kibicowałem. Mój puls przyspieszył, kiedy spiker ogłosił piłkę meczową. Bezwiednie chwyciłem dłoń Zuzy i uważnie oglądałem akcję. Kilka sekund i było po wszystkim.
Trybuny ożyły. Kibice zaczęli wiwatować, zapanowała ogromna radość.
Byliśmy w finale. Mamy szansę na złoto!
- Brawo! - Na mojej twarzy zagościł wielki uśmiech.
Nagle poczułem na dłoni ucisk. Ktoś ją lekko ściskał. Odwróciłem gwałtownie głowę i zamarłem.
Oczy Zuzy były otwarte! Z wrażenia nie mogłem złapać tchu.
- Mała? - Zapytałem za ściśniętym gardłem.
Dziewczyna delikatnie zwróciła twarz w moją stronę, a po jej policzku słynęła wielka łza. Przymknęła oczy i zaszlochała.
- Udało się... - Ledwo usłyszałem jej cichy szept. To był najpiękniejszy dźwięk na świecie.
Siatkarze walczyli o każdą piłkę i widać było jaki wysiłek wkładali w grę. Niemcy byli mocni, co do tego nie było wątpliwości. Obie drużyny popełniały błędy, grały złe i dobre akcje. Krótko mówiąc, było na co popatrzeć.
Koniec trzeciego seta. Wynik, 2:1 dla Polski.
- Oby ostatni. - Mruknąłem do siebie.
Zaczęliśmy bardzo dobrze. Chyba nigdy tak mocno nie kibicowałem. Mój puls przyspieszył, kiedy spiker ogłosił piłkę meczową. Bezwiednie chwyciłem dłoń Zuzy i uważnie oglądałem akcję. Kilka sekund i było po wszystkim.
Trybuny ożyły. Kibice zaczęli wiwatować, zapanowała ogromna radość.
Byliśmy w finale. Mamy szansę na złoto!
- Brawo! - Na mojej twarzy zagościł wielki uśmiech.
Nagle poczułem na dłoni ucisk. Ktoś ją lekko ściskał. Odwróciłem gwałtownie głowę i zamarłem.
Oczy Zuzy były otwarte! Z wrażenia nie mogłem złapać tchu.
- Mała? - Zapytałem za ściśniętym gardłem.
Dziewczyna delikatnie zwróciła twarz w moją stronę, a po jej policzku słynęła wielka łza. Przymknęła oczy i zaszlochała.
- Udało się... - Ledwo usłyszałem jej cichy szept. To był najpiękniejszy dźwięk na świecie.
...
No i takie coś
przedstawiam Wam dziś :)
Trochę krótko, ale czasem i takie
rozdziały się pojawiać będą :)
Lepsze to niż nic :D
Czytasz +
komentujesz = motywujesz
Stosujcie się
proszę do tej zasady, to naprawdę dużo znaczy :)
Do następnego
;*
~ DarkFace
O kurka wodna! :o wybudziła sie! Penchev powinien przy tym byc :(( Zuzia wiele przeszła, ciekawe czy zostawi to na niej jakies 'piętno'. Czekam na następny! <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pojawi się w tym tygodniu :)
Usuńsuper rozdział aż się wzruszyłam na końcu, liczę na to,że Zuza i Niko będą razem :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
Pozdrawiam
czytam=komentuję ;) rozdział jak zwykle na wielki +++ :) czekam z niecierpliwością na następny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-*
niestety nie każdy stosuję tą zasadę, ale miło mi, że Ty tak ;*
Usuńpozdrawiam :)