poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział 15.

Ciemność. Ciemność mnie otacza. W ciemności dryfuję.
Ile to już trwa? Nie mam pojęcia.
Słyszałam głosy przyjaciół, słyszałam JEGO głos.
Potem już nic, cisza. Tylko ona mnie otacza, jest moją towarzyszką. Wiecznością, w której trwam i z której nie potrafię się wyrwać.
Próbowałam, naprawdę próbowałam.
Ale powieki są za ciężkie, nie mogę ich otworzyć. Ważą tak dużo...
Dociera do mnie głos Szymona, słucham uważnie tego co mówi.
I nagle jedno zdanie, które wszystko zmienia. Te kilka słów, które docierają do głębi mego umysłu.
Fabian zagra jutro w półfinale mistrzostw.”
Jak długo już tak leże, jak długo to wszystko trwa?!
Krzyczę, jestem sama, nikt nie reaguje. Nikt nie rozumie. Nikt nie usłyszy, nie pomoże, nie uwolni. Jestem sama...
Muszę to skończyć. MUSZĘ, MUSZĘ, MUSZĘ!
WALCZ! Walcz i się nie poddawaj.
Motywuję samą siebie.
Czy tylko to już mi pozostało?
Walczę ze swoim ciałem. Kolejna przegrana bitwa. Kolejny raz odpłynę ze świadomością, że nic się nie zmieniło.
Zaraz, zmieniło. Minęło tyle czasu...
Czy jestem w śpiączce? A może umarłam i to złudzenie?
Albo sen, och pragnę, aby to był sen!
Zresztą, czy to ma jakieś znaczenie? Czy cokolwiek ma jeszcze znaczenie?
Tyle pytań... Brak odpowiedzi... Tylko cisza... Cisza i ciemność.
Kolejne starcie będzie inne.
MUSI!
Przegrywałam bitwy, ale wygram wojnę.
Obudzę się. Obudzę i zaśmieję się nieszczęściu w twarz.
Czy cokolwiek mnie jeszcze przerazi?
Chyba tylko świadomość, że mogę wrócić do tej pustki.
Panika. Nagle panika wypełniła mnie po brzegi.
Muszę walczyć! Po prostu muszę! Ale...
Brak mi sił...
Ciemność mnie wciąga, nie chcę się poddać, ale nie mogę już walczyć.
Jestem słaba... Tak słaba...
Znowu to samo, spadam...
Szybuje w dół, szybko i bezboleśnie.
Poddałam się...
Znowu.

Perspektywa Szymona.

Cholerny budzik, zapomniałem go wyłączyć. Popatrzyłem na zegar. 7.30, chyba czas nakarmić konie.
Zwlokłem się z łóżka i poczłapałem do stajni. Na szczęście pasza była przygotowana już od wczoraj. Napełniłem więc dwa wiadra odpowiednią ilością i zaniosłem koniom. Zaczęły pałaszować posiłek z wyraźnym zadowoleniem.
Oparłem się o drzwiczki od boksu Ghroma. Ogier od wypadku Zuzy był inny. Wyglądał jakby cały czas na kogoś czekał. Ale czy można się temu dziwić?
Przez pierwsze kilka dni przybiegał, kiedy tylko ktoś zbliżył się do ogrodzenia. Szukał swojej Pani. Niestety za każdym razem odchodził ze zwieszoną głową. Nie dane mu było zobaczyć swojej ukochanej właścicielki.
Zmienił się. Zawsze pełen energii, teraz był osowiały, cichy. W stajni stał spokojnie, na pastwisku nie brykał. Cały jego charakterek jakby wyparował. Została tylko pustka po utraconej przyjaciółce. Mimo tego czekał. Tak jak ja...
Otrząsnąłem się z ponurych myśli i wróciłem do domu. Wziąłem szybki prysznic i założyłem coś luźniejszego. Cały dzień miałem dla siebie. Zero znajomych, brak denerwujących dziewczyn czyhających tylko na chwilę Twojej słabości.
Laptopa nawet nie zamierzałem włączać. Nie chciałem rozmawiać z Moniką. Od razu zauważyłaby moje dziwne zachowanie.

Większość dnia przeleżałem. Dopiero pod wieczór zebrałem się do życia i pojechałem do szpitala.
Punktualnie o 19 zameldowałem się pod pokojem Zuzy. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem, że w środku jest lekarz. Uśmiechnął się na mój widok i pokiwał, abym wszedł.
Zamknąłem za sobą drzwi i przywitałem się z mężczyzną.
- Dzień dobry. - Uścisnąłem mu dłoń.
- Witam. Dziś widzę później. - Uniósł wzrok znad wypisywanych kard.
- A no widzi Pan... - Nie dokończyłem.
- Może przejdziemy na Ty? Znamy się już długo, a aż taka różnica wieku nas nie dzieli. - Posłał mi ciepły uśmiech i podał dłoń. -  Tomek
- Szymon. - Odwzajemniłem uśmiech.
- Więc o co chodzi? - Odłożył papiery na szafkę i oparł się dłonią o poręcz łóżka.
- Dziś jest mecz. Półfinał mistrzostw świata. - Zacząłem niepewnie. - I gra Fabian.
- No tak. - Odparł powoli. - Kuzyn pacjentki, o ile się nie mylę.
- Tak. - Westchnąłem. - Chciałbym go obejrzeć tutaj. Przy niej. - Kiwnąłem w kierunku nieprzytomnej dziewczyny.
- Nie chcesz żeby cokolwiek ją ominęło, prawda? - Pokręcił w zamyśleniu głową, a ja czekałem niecierpliwie na odpowiedź. - Sam nie wiem.
- Proszę, to dla mnie bardzo ważne.
- Dobrze, ale nikomu ani słówka. Będę pilnował, żeby nikt tutaj nie zaglądał. Ale jeden warunek. - Z entuzjazmem pokiwałem głową. - Nie za głośno.
- Tak jest! - Zaśmialiśmy się obaj. Mężczyzna skierował się do drzwi. - Dziękuje, to wiele dla mnie znaczy.
- Nie ma sprawy. - Rzucił przez ramię i wyszedł.
Usiadłem obok Zuzy i uśmiechnąłem się sam do siebie. Chociaż jedno udało się osiągnąć.
Zerknąłem na dziewczynę. Nic nie uległo zmianie. Nachyliłem się nad nią.
- Gdybyś tylko mogła tu być.
Zamknąłem oczy i oparłem czoło o brzeg łóżka.
Mecz zaczął się o 20.15. Nie szło tak gładko, mimo to wierzyłem w wygraną.
Siatkarze walczyli o każdą piłkę i widać było jaki wysiłek wkładali w grę. Niemcy byli mocni, co do tego nie było wątpliwości. Obie drużyny popełniały błędy, grały złe i dobre akcje. Krótko mówiąc, było na co popatrzeć.
Koniec trzeciego seta. Wynik, 2:1 dla Polski.
- Oby ostatni. - Mruknąłem do siebie.
Zaczęliśmy bardzo dobrze. Chyba nigdy tak mocno nie kibicowałem. Mój puls przyspieszył, kiedy spiker ogłosił piłkę meczową. Bezwiednie chwyciłem dłoń Zuzy i uważnie oglądałem akcję. Kilka sekund i było po wszystkim.
Trybuny ożyły. Kibice zaczęli wiwatować, zapanowała ogromna radość.
Byliśmy w finale. Mamy szansę na złoto!
- Brawo! - Na mojej twarzy zagościł wielki uśmiech.
Nagle poczułem na dłoni ucisk. Ktoś ją lekko ściskał. Odwróciłem gwałtownie głowę i zamarłem.
Oczy Zuzy były otwarte! Z wrażenia nie mogłem złapać tchu.
- Mała? - Zapytałem za ściśniętym gardłem.
Dziewczyna delikatnie zwróciła twarz w moją stronę, a po jej policzku słynęła wielka łza. Przymknęła oczy i zaszlochała.
- Udało się... - Ledwo usłyszałem jej cichy szept. To był najpiękniejszy dźwięk na świecie. 


...

No i takie coś przedstawiam Wam dziś :)

Trochę krótko, ale czasem i takie rozdziały się pojawiać będą :)
Lepsze to niż nic :D



Czytasz + komentujesz = motywujesz


Stosujcie się proszę do tej zasady, to naprawdę dużo znaczy :)

Do następnego ;*


~ DarkFace


6 komentarzy:

  1. O kurka wodna! :o wybudziła sie! Penchev powinien przy tym byc :(( Zuzia wiele przeszła, ciekawe czy zostawi to na niej jakies 'piętno'. Czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że pojawi się w tym tygodniu :)

      Usuń
  2. super rozdział aż się wzruszyłam na końcu, liczę na to,że Zuza i Niko będą razem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle świetny!
    Czekam na następny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam=komentuję ;) rozdział jak zwykle na wielki +++ :) czekam z niecierpliwością na następny
    Pozdrawiam ;-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety nie każdy stosuję tą zasadę, ale miło mi, że Ty tak ;*
      pozdrawiam :)

      Usuń