wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 16.

Rozpłakałam się. Jak małe dziecko, ale nie potrafiłam inaczej. Wróciłam, żyję, jestem przytomna.
Wylądowałam w objęciach Szymona i zaszlochałam mocniej. Przyjaciel przytulał mnie mocno i szeptał coś do ucha.
Po kilku minutach uspokoiłam się. Byłam strasznie zmęczona. Kto by pomyślał, że chwila płaczu potrafi tak mocno wyczerpać.
Chłopak odsunął się, a ja uśmiechnęłam lekko. Po policzku spływała mu łza. Uniosłam dłoń, mimo że była ciężka jak cholera. Udało się, otarłam delikatnie słoną kroplę i dotknęłam jego policzka.
- Nie płacz, głupku. - Mój głos był strasznie cichy i zachrypnięty. Odchrząknęłam.
- Obudziłaś się. - Głos mu drżał. - Tak się bałem.
- Ciii, jestem tu już. Spokojnie. - Nabrałam powietrza w płuca i zakaszlałam. Miałam strasznie sucho w ustach.
- Co jest? - Zapytał wystraszony.
- Pić. - Odrzekłam krótko i rozejrzałam się po pokoju.
Był urządzony w dość jasnych barwach, pomarańczowe ściany, biały sufit, mało mebli. Leżałam w nim tylko ja, nikogo więcej. Nie dziwiłam się, był bardzo mały.
Szymon wstał i wyszukał w szafce butelkę z małą wodą. Nachylił się nade mną i pomógł mi się unieść. Chwyciłam butelkę niepewnie i pociągnęłam łyk. Zimna ciesz spłynęła w dół mojego gardła. Od razu lepiej. Wypiłam jeszcze trochę i ułożyłam się na poduszkach.
- Już okej? - Zapytał Szymon siadając z powrotem na krześle obok.
- Tak, tak. Dzięki. - Teraz brzmiało to już lepiej.
- Chyba muszę iść po lekarza. - Zerwał się nagle i popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczyma. - Zaczekasz?
- Nie, pójdę do domu, nie śpiesz się. - Sarkazm aż ode mnie bił.
Chłopak pokręcił ze śmiechem głową i wyszedł.

- Witam Pani Zuzanno. Nazywam się Tomasz Gworski i jestem Pani lekarzem prowadzącym. Jak się Pani czuje? - Przede mną stał dość młody lekarz z wielkim uśmiechem na ustach. Do tego był strasznie przystojny. Ale stop! Opanuj się dziewczyno.
- Dobrze. - Odpowiedziałam cicho i nieśmiało się uśmiechnęłam. Byłam trochę zmieszana w jego towarzystwie i sama nie rozumiałam dlaczego.
- Dziś już myślę, że damy Pani spokój. Jutro rano zlecę wszystkie badania i zobaczymy co będzie dalej. - Przysiadł na krześle obok. - Pamięta Pani co się stało?
- Wygrałam zawody. - Ułożyłam się wygodniej na poduszkach i odwróciłam wzrok. - Później jechałyśmy z dziewczynami. Była runda honorowa. Wiem, że nagle złamało się drzewo, a mój koń się spłoszył. Ostatnie co pamiętam, to jak spadłam i leciałam w kierunku drzewa. - Przy ostatnim zdaniu mój głos zadrżał, a moje oczy mimowolnie się zaszkliły.
- Spokojnie, nie musisz więcej opowiadać. - Ścisnął delikatnie moje ramię.
- Nic innego nie pamiętam. - Odetchnęłam głębiej i popatrzyłam znowu na mężczyznę.
- Dobrze w takim razie nie będę Cię już dziś męczył. - Wstał i zabrał z szafki jakąś teczkę. - Wyśpij się dziś, a jutro po badaniach powiem co dalej. Zgoda? - Kolejny szeroki uśmiech przyprawił mnie o ledwo widoczny rumieniec.
- Dobrze. - Posłałam mu wdzięczne spojrzenie. - A zawołałby Pan Szymona?
- Nie ma sprawy, pewnie i tak by tutaj przyszedł. - Posłał mi oczko i podszedł do drzwi. - To dobry chłopak, codziennie przy Tobie siedział. - Po tych słowach wyszedł, a ja z uśmiechem zamknęłam oczy.

Następnego dnia obudziłam się dopiero koło 10. Szymon spał na fotelu obok trzymając cały czas moją dłoń. Cieszyłam się, że chociaż on jest obok. Westchnęłam i popatrzyłam w sufit. Musiałam przemyśleć kilka rzeczy. Po pierwsze, byłam nieprzytomna strasznie długo. Trzy miesiące. To prawie nie możliwe. Z tego co powiedział wczoraj Szymon wiedziałam, że Monika pojechała do Fabiana i mają wrócić dopiero 26 września.
Kolejna rzecz, szkoła... Straciłam już prawie miesiąc, a z powodu rehabilitacji na pewno stracę więcej. Chyba będę musiała opuścić ten rok, zwłaszcza że miałam pisać maturę. Nie dam rady później nadrobić całego materiału. Muszę chyba wszystko omówić z Moniką.
Ostatnia i chyba najważniejsza rzecz do przemyślenia. Co z Niko? Szymon nic o nim nie mówił. Nie wiedziałam, czego mogę się teraz spodziewać. Zależy mu na mnie jeszcze? Odwiedzał mnie, pytał, dzwonił?
Moje rozmyślania przerwało pojawienie się w pokoju starszej kobiety. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie na co odpowiedziałam tym samym.
- Dzień dobry, słoneczko. - Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do łóżka. - Jak się czujesz?
- Dzień dobry. Dobrze. - Podniosłam się powoli do pozycji siedzącej.
Moje poruszenie obudziło Szymona. Przetarł oczy i ziewnął.
- O dzień dobry Pani Helenko. - Posłał kobiecie uśmiech i wstał. - Idę po kawę, Zuza chcesz?
Pokręciłam przecząco głową, na co chłopak przytaknął i wyszedł. Zostałyśmy same.
- No to co, masz ochotę się przejść do łazienki? - Zapytała i zaczęła wyciągać z szafki ręczniki, płyny do kąpieli, szampon.
- O niczym innym nie marzę. - Przyznałam wesoło i odkryłam się. Zauważyłam, że mam na sobie luźną czarną koszulkę i legginsy. Uf, przynajmniej nie świeciłam tyłkiem w jakiejś za krótkiej koszuli.
Z pomocą kobiety doszłam do łazienki mieszczącej się zaraz obok mojej sali i wzięłam krótki prysznic. Starannie wyszorowałam całe ciało, a na końcu zajęłam się włosami. Farba zaczęła już schodzić, miałam też duże odrosty. Zaraz po wyjściu ze szpitala czeka mnie wizyta u fryzjera.
Założyłam luźniejsze ubrania, które znalazłam w szafie.




Na pewno wybrała je Monika. Do tego prosta, czarna bielizna, w końcu czekają mnie badania.
Po 20 minutach byłam już na korytarzu. Pani Helenka asekurowała mnie uważnie, podtrzymywała ze rękę, mimo że mówiłam, że dam radę.
- To zawsze się tak kochana wydaje, a później się nam tutaj wywrócisz i tylko kłopot będzie. Bez dyskusji. - Poczułam się jak skarcone dziecko, więc bez gadania wróciłam do sali. Sama się dziwiłam, że tak szybko pozwolili mi chodzić.
 Usiadłam na łóżku i podziękowałam kobiecie, która od razu poszła do innych pacjentów. Odwróciłam się w kierunku Szymona, który siedział rozłożony na fotelu.
- I co się tak szczerzysz? - Zapytałam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Nic nie mówię. - Uniósł dłonie w geście poddania i zaśmiał się z mojej miny. Przewróciłam tylko oczami. - Chyba wypada zadzwonić do Moniki i Fabiana.
- Nie. - Moja odpowiedz najwyraźniej go zaskoczyła, więc kontynuowałam. - Fabian gra na mistrzostwach. Nie chcę go rozpraszać, to może nie być dobre w skutkach. A jeżeli powiemy Monice, od razu się mu wygada. Lepiej poczekajmy. - Widziałam, że waha się w podjęciu decyzji. - Szymon proszę. Zrób to dla mnie.
- No dobrze. Niech będzie. A... - Odchrząknął i poprawił bluzę. - A inni?
- Masz kogoś konkretnego na myśli? - Położyłam się na lewym boku i patrzyłam na niego uważnie. Chłopak uniósł sceptycznie jedną brew do góry i popatrzył na mnie jak na idiotkę. - Nic o nim nie mówiłeś... Nie wiem czego mam się spodziewać. - Mruknęłam w końcu.
- A co Ci mam powiedzieć? Dzwonił na początku często. Siedział tutaj, dopóki nie musiał wyjechać na zgrupowanie do Bułgarii. Teraz... - Zamyślił się. - Teraz nie wiem. Długo milczał. Nie wiem, czy coś się stało, ale prosił żebym mu zadzwonił kiedy się obudzisz. Sama zdecyduj.
- Daj mi czas to przemyśleć, okej? - Kiwnął głową. - I tak za niedługo wracają, prawda?
- Tak, z tego co wiem, to on ma wrócić już w przyszłą środę.
Naszą rozmowę przerwał lekarz. Chciał zrobić mi wszystkie badania, żeby wiedzieć czy o coś musimy się jeszcze martwić.
- Szymon. - Zwrócił się do mojego przyjaciela. - Jedź do domu. Przed wieczorem i tak nie będziesz tutaj potrzebny. Wróć koło 18, teraz idź się przespać. - Podparł się pod boki. - Nie chcę mieć na oddziale jeszcze Ciebie.
- Dobrze, pojadę. Nie mogę wykorzystywać tak Karoliny. Zajmę się końmi.
- Karoliny? - Uniosłam brwi. - Coś mnie ominęło?
- Opowiem Ci później. - Pocałował mnie w policzek. - Do później.
- Pa. - Mruknęłam i odprowadziłam go wzrokiem. 



...

Taka niespodzianka na dziś :)
Powiedzcie, wolicie dłuższe rozdziały dwa razy w tygodniu, czy takie jak ten częściej?

Miłego czytania ;*

CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Pozdrawiam ;*

~ DarkFace

6 komentarzy:

  1. Miałam sobie ustawić tylko budzik ale cos mnie tak popchnęło żeby sprawdzić bloggera, no i jest! Ale sie dzieje! Rozdział jak zawsze świetny ;) moim skromnym zdaniem dłuższe rozdziały, a dwa razy w tygodniu. Akcja sie wtedy fajniej toczy i nie ma tak zwanych 'przejściowych' rozdziałów. Nie wiem czy mnie zrozumiesz xDDD w kazdym bądź razie czekam na następny jak zwykle niecierpliwie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha wiedziałam, że na pewno zdążysz z pierwszym komentarzem :D
      no właśnie takie przejściówki mnie drażnią i stąd moje pytanie :)
      też uważam że dwa w tygodniu, a dłuższe to lepsza opcja. mniej też czasu mi to zajmie ( wątpię :D ) :)
      zobaczymy jak jeszcze inni :)
      pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. dłuższe dwa razy w tygodniu, będzie lepiej :)
    A ten jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle świetny, jak zwykle czytam na jednym oddechu i jak zwykle czekam z niecierpliwością na następny :D
    Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny ;-*

    OdpowiedzUsuń
  4. dużo weny!
    czekam na kolejne.
    bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo <3
      Następny pojawi się jutro, kończę już go pisać :)
      Zapraszam też na mojego drugiego bloga. Pierwszy rozdział gotowy :)
      http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/
      Pozdrawiam ;*

      Usuń