Rozpłakałam
się. Jak małe dziecko, ale nie potrafiłam inaczej. Wróciłam,
żyję, jestem przytomna.
Wylądowałam
w objęciach Szymona i zaszlochałam mocniej. Przyjaciel przytulał
mnie mocno i szeptał coś do ucha.
Po
kilku minutach uspokoiłam się. Byłam strasznie zmęczona. Kto by
pomyślał, że chwila płaczu potrafi tak mocno wyczerpać.
Chłopak
odsunął się, a ja uśmiechnęłam lekko. Po policzku spływała mu
łza. Uniosłam dłoń, mimo że była ciężka jak cholera. Udało
się, otarłam delikatnie słoną kroplę i dotknęłam jego
policzka.
- Nie
płacz, głupku. - Mój głos był strasznie cichy i zachrypnięty.
Odchrząknęłam.
- Obudziłaś
się. - Głos mu drżał. - Tak się bałem.
- Ciii,
jestem tu już. Spokojnie. - Nabrałam powietrza w płuca i
zakaszlałam. Miałam strasznie sucho w ustach.
- Co
jest? - Zapytał wystraszony.
- Pić.
- Odrzekłam krótko i rozejrzałam się po pokoju.
Był
urządzony w dość jasnych barwach, pomarańczowe ściany, biały
sufit, mało mebli. Leżałam w nim tylko ja, nikogo więcej. Nie
dziwiłam się, był bardzo mały.
Szymon
wstał i wyszukał w szafce butelkę z małą wodą. Nachylił się
nade mną i pomógł mi się unieść. Chwyciłam butelkę niepewnie
i pociągnęłam łyk. Zimna ciesz spłynęła w dół mojego gardła.
Od razu lepiej. Wypiłam jeszcze trochę i ułożyłam się na
poduszkach.
- Już
okej? - Zapytał Szymon siadając z powrotem na krześle obok.
- Tak,
tak. Dzięki. - Teraz brzmiało to już lepiej.
- Chyba
muszę iść po lekarza. - Zerwał się nagle i popatrzył na mnie
szeroko otwartymi oczyma. - Zaczekasz?
- Nie,
pójdę do domu, nie śpiesz się. - Sarkazm aż ode mnie bił.
Chłopak
pokręcił ze śmiechem głową i wyszedł.
- Witam
Pani Zuzanno. Nazywam się Tomasz Gworski i jestem Pani lekarzem
prowadzącym. Jak się Pani czuje? - Przede mną stał dość młody
lekarz z wielkim uśmiechem na ustach. Do tego był strasznie
przystojny. Ale stop! Opanuj się dziewczyno.
- Dobrze.
- Odpowiedziałam cicho i nieśmiało się uśmiechnęłam. Byłam
trochę zmieszana w jego towarzystwie i sama nie rozumiałam
dlaczego.
- Dziś
już myślę, że damy Pani spokój. Jutro rano zlecę wszystkie
badania i zobaczymy co będzie dalej. - Przysiadł na krześle obok.
- Pamięta Pani co się stało?
- Wygrałam
zawody. - Ułożyłam się wygodniej na poduszkach i odwróciłam
wzrok. - Później jechałyśmy z dziewczynami. Była runda honorowa.
Wiem, że nagle złamało się drzewo, a mój koń się spłoszył.
Ostatnie co pamiętam, to jak spadłam i leciałam w kierunku drzewa.
- Przy ostatnim zdaniu mój głos zadrżał, a moje oczy mimowolnie
się zaszkliły.
- Spokojnie,
nie musisz więcej opowiadać. - Ścisnął delikatnie moje ramię.
- Nic
innego nie pamiętam. - Odetchnęłam głębiej i popatrzyłam znowu
na mężczyznę.
- Dobrze
w takim razie nie będę Cię już dziś męczył. - Wstał i zabrał
z szafki jakąś teczkę. - Wyśpij się dziś, a jutro po badaniach
powiem co dalej. Zgoda? - Kolejny szeroki uśmiech przyprawił mnie o
ledwo widoczny rumieniec.
- Dobrze.
- Posłałam mu wdzięczne spojrzenie. - A zawołałby Pan Szymona?
- Nie
ma sprawy, pewnie i tak by tutaj przyszedł. - Posłał mi oczko i
podszedł do drzwi. - To dobry chłopak, codziennie przy Tobie
siedział. - Po tych słowach wyszedł, a ja z uśmiechem zamknęłam
oczy.
Następnego
dnia obudziłam się dopiero koło 10. Szymon spał na fotelu obok
trzymając cały czas moją dłoń. Cieszyłam się, że chociaż on
jest obok. Westchnęłam i popatrzyłam w sufit. Musiałam przemyśleć
kilka rzeczy. Po pierwsze, byłam nieprzytomna strasznie długo. Trzy
miesiące. To prawie nie możliwe. Z tego co powiedział wczoraj
Szymon wiedziałam, że Monika pojechała do Fabiana i mają wrócić
dopiero 26 września.
Kolejna
rzecz, szkoła... Straciłam już prawie miesiąc, a z powodu
rehabilitacji na pewno stracę więcej. Chyba będę musiała opuścić
ten rok, zwłaszcza że miałam pisać maturę. Nie dam rady później
nadrobić całego materiału. Muszę chyba wszystko omówić z
Moniką.
Ostatnia
i chyba najważniejsza rzecz do przemyślenia. Co z Niko? Szymon nic
o nim nie mówił. Nie wiedziałam, czego mogę się teraz
spodziewać. Zależy mu na mnie jeszcze? Odwiedzał mnie, pytał,
dzwonił?
Moje
rozmyślania przerwało pojawienie się w pokoju starszej kobiety.
Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie na co odpowiedziałam tym
samym.
- Dzień
dobry, słoneczko. - Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do łóżka.
- Jak się czujesz?
- Dzień
dobry. Dobrze. - Podniosłam się powoli do pozycji siedzącej.
Moje
poruszenie obudziło Szymona. Przetarł oczy i ziewnął.
- O
dzień dobry Pani Helenko. - Posłał kobiecie uśmiech i wstał. -
Idę po kawę, Zuza chcesz?
Pokręciłam
przecząco głową, na co chłopak przytaknął i wyszedł.
Zostałyśmy same.
- No
to co, masz ochotę się przejść do łazienki? - Zapytała i
zaczęła wyciągać z szafki ręczniki, płyny do kąpieli, szampon.
- O
niczym innym nie marzę. - Przyznałam wesoło i odkryłam się.
Zauważyłam, że mam na sobie luźną czarną koszulkę i legginsy.
Uf, przynajmniej nie świeciłam tyłkiem w jakiejś za krótkiej
koszuli.
Z
pomocą kobiety doszłam do łazienki mieszczącej się zaraz obok
mojej sali i wzięłam krótki prysznic. Starannie wyszorowałam całe
ciało, a na końcu zajęłam się włosami. Farba zaczęła już
schodzić, miałam też duże odrosty. Zaraz po wyjściu ze szpitala
czeka mnie wizyta u fryzjera.
Założyłam luźniejsze ubrania, które znalazłam w szafie.
Na
pewno wybrała je Monika. Do tego prosta, czarna bielizna, w końcu
czekają mnie badania.
Po
20 minutach byłam już na korytarzu. Pani Helenka asekurowała mnie
uważnie, podtrzymywała ze rękę, mimo że mówiłam, że dam radę.
- To
zawsze się tak kochana wydaje, a później się nam tutaj wywrócisz
i tylko kłopot będzie. Bez dyskusji. - Poczułam się jak skarcone
dziecko, więc bez gadania wróciłam do sali. Sama się dziwiłam, że tak szybko pozwolili mi chodzić.
Usiadłam na łóżku
i podziękowałam kobiecie, która od razu poszła do innych
pacjentów. Odwróciłam się w kierunku Szymona, który siedział
rozłożony na fotelu.
- I
co się tak szczerzysz? - Zapytałam i skrzyżowałam ręce na
piersiach.
- Nic
nie mówię. - Uniósł dłonie w geście poddania i zaśmiał się z
mojej miny. Przewróciłam tylko oczami. - Chyba wypada zadzwonić do
Moniki i Fabiana.
- Nie.
- Moja odpowiedz najwyraźniej go zaskoczyła, więc kontynuowałam.
- Fabian gra na mistrzostwach. Nie chcę go rozpraszać, to może nie
być dobre w skutkach. A jeżeli powiemy Monice, od razu się mu
wygada. Lepiej poczekajmy. - Widziałam, że waha się w podjęciu
decyzji. - Szymon proszę. Zrób to dla mnie.
- No
dobrze. Niech będzie. A... - Odchrząknął i poprawił bluzę. - A
inni?
- Masz
kogoś konkretnego na myśli? - Położyłam się na lewym boku i
patrzyłam na niego uważnie. Chłopak uniósł sceptycznie jedną
brew do góry i popatrzył na mnie jak na idiotkę. - Nic o nim nie
mówiłeś... Nie wiem czego mam się spodziewać. - Mruknęłam w
końcu.
- A
co Ci mam powiedzieć? Dzwonił na początku często. Siedział
tutaj, dopóki nie musiał wyjechać na zgrupowanie do Bułgarii.
Teraz... - Zamyślił się. - Teraz nie wiem. Długo milczał. Nie
wiem, czy coś się stało, ale prosił żebym mu zadzwonił kiedy
się obudzisz. Sama zdecyduj.
- Daj
mi czas to przemyśleć, okej? - Kiwnął głową. - I tak za
niedługo wracają, prawda?
- Tak,
z tego co wiem, to on ma wrócić już w przyszłą środę.
Naszą
rozmowę przerwał lekarz. Chciał zrobić mi wszystkie badania, żeby
wiedzieć czy o coś musimy się jeszcze martwić.
- Szymon.
- Zwrócił się do mojego przyjaciela. - Jedź do domu. Przed
wieczorem i tak nie będziesz tutaj potrzebny. Wróć koło 18, teraz idź się przespać. - Podparł się pod boki. - Nie chcę mieć
na oddziale jeszcze Ciebie.
- Dobrze,
pojadę. Nie mogę wykorzystywać tak Karoliny. Zajmę się końmi.
- Karoliny?
- Uniosłam brwi. - Coś mnie ominęło?
- Opowiem
Ci później. - Pocałował mnie w policzek. - Do później.
- Pa.
- Mruknęłam i odprowadziłam go wzrokiem.
...
Taka niespodzianka na dziś :)
Powiedzcie, wolicie dłuższe rozdziały dwa razy w tygodniu, czy takie jak ten częściej?
Miłego czytania ;*
CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Pozdrawiam ;*
~ DarkFace
Miałam sobie ustawić tylko budzik ale cos mnie tak popchnęło żeby sprawdzić bloggera, no i jest! Ale sie dzieje! Rozdział jak zawsze świetny ;) moim skromnym zdaniem dłuższe rozdziały, a dwa razy w tygodniu. Akcja sie wtedy fajniej toczy i nie ma tak zwanych 'przejściowych' rozdziałów. Nie wiem czy mnie zrozumiesz xDDD w kazdym bądź razie czekam na następny jak zwykle niecierpliwie ;*
OdpowiedzUsuńHaha wiedziałam, że na pewno zdążysz z pierwszym komentarzem :D
Usuńno właśnie takie przejściówki mnie drażnią i stąd moje pytanie :)
też uważam że dwa w tygodniu, a dłuższe to lepsza opcja. mniej też czasu mi to zajmie ( wątpię :D ) :)
zobaczymy jak jeszcze inni :)
pozdrawiam ;*
dłuższe dwa razy w tygodniu, będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńA ten jest super :)
Jak zwykle świetny, jak zwykle czytam na jednym oddechu i jak zwykle czekam z niecierpliwością na następny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo, dużo weny ;-*
dużo weny!
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne.
bardzo mi się podoba ;)
Dziękuje bardzo <3
UsuńNastępny pojawi się jutro, kończę już go pisać :)
Zapraszam też na mojego drugiego bloga. Pierwszy rozdział gotowy :)
http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*