niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 5.

Rano obudził mnie potworny ból głowy. Otworzyłam oczy i od razu je zamknęłam. Syknęłam przez zęby. W pokoju było zdecydowanie zbyt jasno. Spróbowałam raz jeszcze. Lekko uchyliłam powieki i zerknęłam na zegar. 12. 30. Zerwałam się jak oparzona z łóżka. Dwie i pół godziny temu miałam zaczynać trening!
Od razu podbiegłam do szafy. Wyciągnęłam ubrania i odnalazłam w torbie telefon. Odblokowałam go i ukazało się 7 nieodebranych połączeń od Szymona.
„Kurde, on mnie zabije.”
Kliknęłam na zieloną słuchawkę. Po dwóch sygnałach chłopak odebrał.
-Ktoś się obudził. - Powiedział z przekąsem.
-Przepraszam! Zasiedziałam się wczoraj i... No sam wiesz jak tutaj bywa. Zjem i jakoś dotrę do domu. Możemy przełożyć trening na później? - Wiedziałam, że łatwo go udobruchać nie będzie. Takie coś mi się nie zdarzało. Dobrze wiedziałam, że nie tolerował nawet kilkuminutowych spóźnień.
-No teraz raczej Ci nie pozwolę jeździć, popatrz za okno. Upał jak cholera. Zlałem konie chłodną wodą, więc nie powinno być źle, ale zrób to jeszcze raz jak wrócisz bo ja wychodzę. Trening o 19.
-A gdzie idziesz? - Zapytałam zdziwiona. Od dawna Szymon nie wychodził nigdzie sam, przeważnie robiliśmy to razem.
-Pogadamy jak wrócę. Do później.
Nie czekając na odpowiedź rozłączył się. Nigdy tak nie robił, chyba był wkurzony. Wzruszyłam ramionami i rzuciłam telefon na łóżko.
Związałam włosy w luźnego koka i skierowałam się od razu do łazienki, żeby się odświeżyć. Ubrałam się i byłam gotowa.



Weszłam jeszcze do pokoju, żeby się pomalować. Moją uwagę przykuł stanik leżący obok łóżka. Nie możliwe, żebym sama go tak rzuciła, zawsze tego pilnowałam.
Nagle dotarły do mnie wydarzenia z nocy. Nikolay, ogród, wino, rozmowy, a na końcu to co stało się w sypialni. Z wrażenia opadłam na łóżko. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć.
"Nigdy więcej tyle nie wypije."
Wiedziałam, że bezsensowne siedzenie tutaj nic nie da. Musiałam wracać do domu. Spakowałam torbę, pomalowałam lekko oczy i ruszyłam na dół, modląc się w duchu, żeby go tylko nie spotkać.
-Witamy śpiącą królewnę! - Krzyknął Fabian na mój widok. - Wygladasz paskudnie.
- Dzięki, też Cię kocham.
Rzuciłam torbę i usiadłam na krześle. Szczęśliwie trafiłam tylko na kuzyna i jego narzeczoną . Odetchnęłam w duchu.
-Zuza trzymaj. - Monika podała mi tabletkę i półlitrową butelkę wody.
Dopiero teraz poczułam wielkie pragnienie. Połknęłam lek i wypiłam na raz całą zawartość. - Coś zjesz?
- Jeśli mogę. A co proponujesz?
- Tosty. Zaraz będą. Poczekaj chwilę.
Kiwnęłam głową i przymknęłam oczy. Ciągle odtwarzałam w głowie wczorajszą sytuację. Dotknęłam warg, na szczęście były już normalne. Jednak smak ust Niko... Chciałam go poczuć znowu.
- Zuzka do cholery, słuchasz co do Ciebie mówię?! - Podskoczyłam na dźwięk głosu Fabiana. Nie zarejestrowałam nawet, że o coś pyta.
- Przepraszam zamyśliłam się. O co chodzi?
- Pytam, czy masz jak wrócić do domu.
- No nie mam. Wczoraj przywiózł mnie Nikolay, poza tym nie mogłabym prowadzić w takim stanie.
- Zawiozę ją! - Krzyknęła z kuchni Monia.
Chwilę później pojawiła się w pokoju z moim śniadaniem i szklanką soku. Popatrzyłam na nią z wdzięcznością.
- Dziękuje. - Rzuciłam się wręcz na jedzenie. Byłam strasznie głodna.

Po 15 minutach siedziałyśmy już w samochodzie i jechałyśmy do mnie.
- Gdzie Ty wczoraj zniknęłaś z Penchevem? Strasznie długo Was nie było, a później przyszedł do nas sam. Coś się stało? - Popatrzyła na mnie wymownie. Chyba zauważyła, że siatkarz wrócił z górnej części domu.
- Byłam w ogrodzie, żeby odetchnąć, przyszedł tam. Trochę pogadaliśmy, odprowadził mnie do pokoju bo ledwo stałam na nogach i poszłam spać. Od cała historia. - Wolałam nie wspominać na razie o wydarzeniu w sypialni. Nie wiem jakby to przyjęła.
- Hm okej. - Zerknęła na mnie uważnie. Próbowałam zachować naturalny wyraz twarzy. - Wpadniesz do nas w środę na obiad? Chłopaki będą.
- Nie Monika, nie dam rady. Mam tydzień na ostatnie zaliczenia, plus treningi. Nie wyrobię się. Może w przyszły weekend. Jak coś dam znać.
Dziewczyna pokiwała głową ze zrozumieniem. To akurat nie było kłamstwo. Musiałam pozaliczać jeszcze biologię i chemię. Ostre treningi mnie pewnie wymęczą. Ale przed zawodami zawsze tak jest. Dodatkowo perspektywa konfrontacji z Niko wcale nie napawała mnie radością, mimo że wiedziałam, że kiedyś będzie musiała nastąpić.

Tydzień minął mi na zakuwaniu, zdawaniu i jeździe. Szymon był jakiś dziwny. Widywaliśmy się w sumie tylko na treningach. Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi, jednak gdy tylko o coś pytałam, mówił że nie ma czasu i znikał. W domu też nie za często bywał. Zaczynało mnie to martwić.
O Penchevie starałam się nie myśleć. Wyrzucałam ten temat z głowy kiedy tylko mnie nachodził. Monika dzwoniła kilka razy z zaproszeniami. Wykręcałam się jednak brakiem czasu. Wiedziałam, że w końcu zacznie coś podejrzewać, na razie jednak wolałam to odwlec.

W sobotę w końcu mogłam odetchnąć. Dla mnie zaczęły się już wakacje, mimo że rok szkolny kończył się dopiero za dwa tygodnie. Złożyłam już na początku semestru prośbę o szybszą klasyfikację z powodu zawodów. Nie było z tym problemu, w zeszłym roku sytuacja wyglądała podobnie.
Jak zwykle wstałam, umyłam się i ubrałam. 




Zjadłam mleko z płatkami i zerknęłam za okno. Na zewnątrz nie było zbyt ciepło. Cieszyło mnie to, ponieważ ostatnie upały dawały się we znaki. Ciężej było trenować, ponieważ tylko wieczory były znośne. Kończyliśmy późno, więc nie mogłam się wysypiać.
Postanowiłam iść się przejść. Dawno już nie miałam chwili wytchnienia. Włożyłam do kieszeni telefon i wyszłam z domu. Na zewnątrz spotkała mnie niespodzianka. Z samochodu wysiadała akurat Monia. Popatrzyłam na nią zdziwiona.
- A Ty co tutaj robisz? - Podeszłam do niej i przytuliłyśmy się na powitanie.
- Przyjechałam pogadać, bo w domu nudno. Fabian ma treningi. A Ty się gdzieś wybierasz? - Spojrzała na mój strój.
- Chciałam się iść przejść, ale w takim razie zrobię to później.
- Nie, nie. Mi pasuje, spacer to dobry pomysł.
Ruszyłyśmy wolnym krokiem w stronę lasu. Żadna z nas się nie odezwała. Przeczuwałam jednak, o czym dziewczyna chce porozmawiać.
- Zuza? - Zerknęła na mnie w końcu.
- Tak? - Przystanęłam i wskazałam jej powalony pień. Usiadłyśmy na nim.
- Powiesz mi co tak naprawdę wydarzyło się na imprezie? Nikolay cały czas o Ciebie pyta. Nie zachowywał się tak nigdy w stosunku do dziewczyn. Wczoraj stwierdził, że go unikasz. - Zamilkła na chwilę. - Co się stało w zeszłym tygodniu?

Popatrzyłam na nią zrezygnowała. Po co miałabym dalej unikać tego tematu? Jak nie ja, to powie jej Penchev. Zebrałam się na odwagę i zaczęłam mówić.  


...

Dziś tylko tyle :)
komentujcie

3 komentarze:

  1. Ale heeeceee :O Jestem ciekawa tej konfrontacji Niko-Zuza. Będzie ciekawie :D Martwi mnie Szymon... bez pwoodu by się tak dziwnie nie zachowywał.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeju...ciekawe jak Monika zaareaguje,a tym bardziej jak przebiegnie rozmowa z Penchevem :)
    Szkoda tylko Szymona widac ,ze cos do niej czuje ale jest niesmialy to okazac :)
    Wiec zycze weny ;)
    I do nastepnego, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny! :)
    Mam nadzieję, że Zuza porozmawia z Nico na spokojnie :)
    Zapraszam do siebie:
    milosc-jak-wino.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń